Nie wiem po co ten tytuł

              

sobota, 8 września 2012

The M.O. of M.I.

Tytuł rozwinięty to The Modus Operandi of Male Intimacy, co niby ma nawiązywać do jakiegoś przekrętu z wykorzystaniem męskich organów intymnych. Widać, że nie potrzeba wcale sztafażu s-f jak w Pamięci absolutnej, żeby stworzyć opowieść o pozornym życiu, jakie jest udziałem Michaela, faceta po trzydziestce zakochanego w dużo młodszym Tomie. Żyli ze sobą osiem miesięcy, a tu z nagła pojawia się Jonathon, bezdomny aktor, którego Michael przygarnia do domu wbrew protestom Toma. Protesty uzasadnione, bo Jonathon to kawał ciacha, które w dodatku bez skrępowania narzuca się gościnnemu gospodarzowi. Kryzys zaufania, kryzys wieku średniego, znużenie trwaniem w długoterminowym związku (osiem miesięcy!) - to nie są główne tematy. Nie, tu raczej chodzi o to, że drapieżnik upatrzył sobie ofiarę, ale nie wie, biedactwo, że sam jest ofiarą. Brzmi dość intrygująco, ale ostrzegam: żadnych pościgów, żadnych strzelanek, za to od czasu do czasu mętna proza poetycka w wykonaniu Jonathona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger