sobota, 28 kwietnia 2012
Flyfishing
Film angielski z roku 2002, ale akcja jakby osadzona w jakimś średniowieczu, kiedy nie mieli laptopów i komórek. Ogłoszenia usługodawców seksualnych nie są wywieszane w internecie, lecz w budce telefonicznej, pożal się Boże. Phil rozpoczął pracę w branży takich usług zachęcany przez kolegę, u którego pomieszkuje, więc powinien dokładać się do czynszu. Niedługo potem poznaje Helen, znajduje zwykłą pracę i zaczyna myśleć o małżeństwie, na co Helen również ma ochotę. Jest tylko ten drobny problem, że mama Helen była klientką Phila. Wszystko wychodzi na jaw, pierścionek ląduje w jeziorze, a matka zostaje wyzwana od złych kobiet, no tragedia. Jest tu również wątek homo, który stanowi dodatkową komplikację. Sądząc po dziarskiej muzyczce w tle, wszystko się jakoś ułoży. W trakcie oglądania zastanawiałem się nad tym, czemu ten film wydaje mi się taki mało amerykański. Nie mam żadnej powalającej odpowiedzi poza tą, że sceneria jest mało amerykańska. I dobrze. Widziałem lepsze filmy, ale i wiele gorszych.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz