[181, temat rozważań wielkanocnych autora, gdy był klerykiem]
Weronika ociera twarz Jezusowi
O żadnej Weronice nie ma wzmianki w Nowym Testamencie! W dalszym ciągu w swoich dewocyjnych rozważaniach autor przedstawia gest Weroniki jako wyraz gościnności, która daje „nam w ten sposób wolność bycia sobą”. Jest to jeden z wielu przykładów katolickiego dwójmyślenia, bo ta wolność bycia sobą nie dotyczy na przykład gejów. Za te i podobne słowa został autor ochrzaniony przez ojca Z., szefa dominikanów. Najpewniej chodzi o Ziębę, czego taktownie autor nie ujawnia.
[404]
[Katolicka] prawda o człowieku sprowadza się do tego, że jest grzesznikiem. Taka wizja życia ludzkiego, w którym najistotniejszą rolę odgrywają grzech i walka z nim, jest okropnie zredukowana i uboga. Psychologicznie płaska.
[662]
Gdy Budda proponuje człowiekowi wygaszenie iluzji ego i oświecenie będące stanem wolnym od ekscytacji czymkolwiek i pełnym wewnętrznego dystansu, Jezus otwiera perspektywę transgresji i transu, zatracenia się w „bożym szaleństwie”.
Jest to droga karkołomna i ekstremalna, dlatego niech porzuci wszelką nadzieję każdy, kto szukałby tu czegoś w rodzaju mindfulness czy psychologicznej „akceptacji siebie”. Nic z tych rzeczy. Propozycja Jezusa nigdy nie była i nie stanie się tego rodzaju protezą duchowości, która nie daje nic prócz odrobiny ulgi w świecie drapieżnego egocentryzmu i żarłocznej konsumpcji.
[722, o „ubogich w duchu”]
Nie chodzi jednak ani o prostolinijność, ani o skromność, ale właśnie o umiejętność (dar, a raczej wydarzenie) zamieszkania w kairosie.
[849]
Troska, ochrona, asekuracja, bezpieczeństwo i zabezpieczenie ostatecznie prowadzą do utraty, do goryczy i poczucia porażki.
[866]
Boskie Życie roztrwania siebie i, paradoksalnie, tylko w ten sposób potwierdza siebie i umacnia. Jego zasadą wcale nie jest samozachowanie, jak uczy Darwin, lecz ekstaza, czyli roztrwanianie, pomnażanie siebie poprzez wyjście z siebie.
[1032, z mistyki Mistrza Eckharta]
Boskość to Bóg, który „nie jest ani dobry, ani lepszy, ani najlepszy”. Nie jest też duchem: „Mówimy, że Bóg jest duchem. Tak nie jest. Gdyby Bóg był faktycznie duchem, zostałby nazwany”. Nie jest osobą: „Nie wystarcza mu ani Ojciec, ani Syn, ani Duch Święty, ani trzy osoby…”. Nie jest nawet bytem, który by nas przewyższał i tworzył.
[1150]
Kupujemy to jako coś, co trzeba mieć, bo jest trendy. To zaś pozwala kapitałowi rosnąć i nieustannie nakręcać koniunkturę. Mechanizm kopiowania preferencji jest tu kluczowy. Nasze życie przestaje być n a s z y m życiem. Nie jest oryginałem życia. Jest de facto kopią kopii. Przemienia się w zombie-życie. Codzienność chronologii w kapitalizmie odsłania więc swoje najbardziej upiorne oblicze.
[1203]
Natura pierwotna, choć – jak rzekł Heraklit – „lubi się skrywać”, pozostawać zagadkowa i nieprzenikniona, lubi jednak również wdzierać się niespodziewanie i przewrotnie do ludzkiego świata. Jej odsłonięcie bywa wspaniałe i upojne, ale bywa też przerażające.
Wcześniej autor wyjaśnia, że natura pierwotna jest „całkowicie suwerennym (pozostającym poza wszelkim wpływem) nurtem Życia vel Istnienia w jego prostym, źródłowym, nieuwarunkowanym przepływie”.
[1243]
Różnica pomiędzy Jezusem i chrześcijaństwem byłaby jednak taka, że tam, gdzie Jezus w skrajnym, agonalnym bólu dokonuje wstrząsającej korekty i uznaje grozę Boskości, tam chrześcijaństwo (ręką Łukasza) dokonuje redakcyjnej i w gruncie rzeczy cenzorskiej korekty: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego” (Łk 23, 46).
W odróżnieniu od „Mój Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił?!” (Mk 15, 34–35) z Ewangelii Marka.
[1304]
Z pewnością Jezus – mimo że obwołany w Polsce królem – nie chciałby mieć nic wspólnego z tak funkcjonującym społeczeństwem, którego kondycję duchową najlepiej wyraża discopolowe „wszyscy Polacy to jedna rodzina”.
[1394]
Wolność, równość, braterstwo nie są ideami, które da się zrozumieć i zrealizować na gruncie oświeceniowego racjonalizmu, czy to w formie liberalnego indywidualizmu samorealizacji, czy liberalno-lewicowej emancypacji, czy socjaldemokratycznej solidarności społecznej, czy rewolucyjnej walki z systemem wyzysku i wykluczenia.
[1574]
nowoczesna wizja człowieka znacznie się oddaliła od oświeceniowych założeń i dziś sprowadza się w dużym stopniu do płytko pojętej samorealizacji i narcystycznego, podsycanego turbokapitalistycznymi technikami promocji i sprzedaży, konsumpcjonizmu
[2115, o miasteczku Monemwasia, miejscu epifanii autora]
Doskonale zachowane bizantyjskie miasteczko na wyspie, którą od lądu oderwało trzęsienie ziemi… Bizantyjska perełka.
[2457]
Gdyby koronawirus umiał mówić, wygłosiłby do Olgi Tokarczuk następującą mowę: Na litość boską, dziecko drogie, Natura wcale nie jest taka, jak ci się wydaje! Ona wcale nie jest dobra. Ani to opiekuńcza i hojna biała morwa, ani ten mały, bezbronny jeżyk w pędach twoich włosów.
W kontrze do dość banalnej opinii Tokarczuk o wspaniałej naturze.
[2674, to, czyli rozwój duchowy w ujęciu autora]
A może ma to nas skłonić do praktykowania jakiejś quasi-buddyjskiej ascezy i medytacji, czy też innej ezoteryki? To z pewnością byłoby na rękę kapitałowi, który dzięki temu będzie mieć do czynienia nie ze śmiertelnymi wrogami, lecz z niegroźnymi, nawiedzonymi pomyleńcami, oddanymi jakiejś nowej wersji mindfulness.
Podobną opinię wygłosił Witkowski. Ale, mówi autor, nie należy nie doceniać życia duchowego. „Duchowość to (mówiąc językiem potocznym) zdolność nienakręcania się. Krytyczne spojrzenie nie tylko na świat, ale i na siebie. Umiejętność i potrzeba stawiania sobie pytań i wyzwań tyleż istotnych, co bezproduktywnych. Samodzielne podążanie za tym, co zwie się (może nazbyt górnolotnie) tajemnicą życia”. Szczególnie „nienakręcanie się” brzmi zaskakująco, ale w kontekście jest jasne, bo oznacza nieuleganie mirażom świata urojonych potrzeb.
[2783]
Potrzebny jest ruch radykalniejszy. Ruch ku wnętrzu, ku odczuwaniu i przeżywaniu otchłani Życia, ku zbawiennej Pustce, ku transowej Boskości lub, wyrażając się najprościej, ku nieprzeniknionej zagadce Istnienia. Takiej potrzebujemy edukacji, takiej sztuki, takiej kultury. Bez tego nasze życie będzie coraz bardziej zombie-życiem.
[722, o „ubogich w duchu”]
Nie chodzi jednak ani o prostolinijność, ani o skromność, ale właśnie o umiejętność (dar, a raczej wydarzenie) zamieszkania w kairosie.
[849]
Troska, ochrona, asekuracja, bezpieczeństwo i zabezpieczenie ostatecznie prowadzą do utraty, do goryczy i poczucia porażki.
[866]
Boskie Życie roztrwania siebie i, paradoksalnie, tylko w ten sposób potwierdza siebie i umacnia. Jego zasadą wcale nie jest samozachowanie, jak uczy Darwin, lecz ekstaza, czyli roztrwanianie, pomnażanie siebie poprzez wyjście z siebie.
[1032, z mistyki Mistrza Eckharta]
Boskość to Bóg, który „nie jest ani dobry, ani lepszy, ani najlepszy”. Nie jest też duchem: „Mówimy, że Bóg jest duchem. Tak nie jest. Gdyby Bóg był faktycznie duchem, zostałby nazwany”. Nie jest osobą: „Nie wystarcza mu ani Ojciec, ani Syn, ani Duch Święty, ani trzy osoby…”. Nie jest nawet bytem, który by nas przewyższał i tworzył.
[1150]
Kupujemy to jako coś, co trzeba mieć, bo jest trendy. To zaś pozwala kapitałowi rosnąć i nieustannie nakręcać koniunkturę. Mechanizm kopiowania preferencji jest tu kluczowy. Nasze życie przestaje być n a s z y m życiem. Nie jest oryginałem życia. Jest de facto kopią kopii. Przemienia się w zombie-życie. Codzienność chronologii w kapitalizmie odsłania więc swoje najbardziej upiorne oblicze.
[1203]
Natura pierwotna, choć – jak rzekł Heraklit – „lubi się skrywać”, pozostawać zagadkowa i nieprzenikniona, lubi jednak również wdzierać się niespodziewanie i przewrotnie do ludzkiego świata. Jej odsłonięcie bywa wspaniałe i upojne, ale bywa też przerażające.
Wcześniej autor wyjaśnia, że natura pierwotna jest „całkowicie suwerennym (pozostającym poza wszelkim wpływem) nurtem Życia vel Istnienia w jego prostym, źródłowym, nieuwarunkowanym przepływie”.
[1243]
Różnica pomiędzy Jezusem i chrześcijaństwem byłaby jednak taka, że tam, gdzie Jezus w skrajnym, agonalnym bólu dokonuje wstrząsającej korekty i uznaje grozę Boskości, tam chrześcijaństwo (ręką Łukasza) dokonuje redakcyjnej i w gruncie rzeczy cenzorskiej korekty: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego” (Łk 23, 46).
W odróżnieniu od „Mój Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił?!” (Mk 15, 34–35) z Ewangelii Marka.
[1304]
Z pewnością Jezus – mimo że obwołany w Polsce królem – nie chciałby mieć nic wspólnego z tak funkcjonującym społeczeństwem, którego kondycję duchową najlepiej wyraża discopolowe „wszyscy Polacy to jedna rodzina”.
[1394]
Wolność, równość, braterstwo nie są ideami, które da się zrozumieć i zrealizować na gruncie oświeceniowego racjonalizmu, czy to w formie liberalnego indywidualizmu samorealizacji, czy liberalno-lewicowej emancypacji, czy socjaldemokratycznej solidarności społecznej, czy rewolucyjnej walki z systemem wyzysku i wykluczenia.
[1574]
nowoczesna wizja człowieka znacznie się oddaliła od oświeceniowych założeń i dziś sprowadza się w dużym stopniu do płytko pojętej samorealizacji i narcystycznego, podsycanego turbokapitalistycznymi technikami promocji i sprzedaży, konsumpcjonizmu
[2115, o miasteczku Monemwasia, miejscu epifanii autora]
Doskonale zachowane bizantyjskie miasteczko na wyspie, którą od lądu oderwało trzęsienie ziemi… Bizantyjska perełka.
[2457]
Gdyby koronawirus umiał mówić, wygłosiłby do Olgi Tokarczuk następującą mowę: Na litość boską, dziecko drogie, Natura wcale nie jest taka, jak ci się wydaje! Ona wcale nie jest dobra. Ani to opiekuńcza i hojna biała morwa, ani ten mały, bezbronny jeżyk w pędach twoich włosów.
W kontrze do dość banalnej opinii Tokarczuk o wspaniałej naturze.
[2674, to, czyli rozwój duchowy w ujęciu autora]
A może ma to nas skłonić do praktykowania jakiejś quasi-buddyjskiej ascezy i medytacji, czy też innej ezoteryki? To z pewnością byłoby na rękę kapitałowi, który dzięki temu będzie mieć do czynienia nie ze śmiertelnymi wrogami, lecz z niegroźnymi, nawiedzonymi pomyleńcami, oddanymi jakiejś nowej wersji mindfulness.
Podobną opinię wygłosił Witkowski. Ale, mówi autor, nie należy nie doceniać życia duchowego. „Duchowość to (mówiąc językiem potocznym) zdolność nienakręcania się. Krytyczne spojrzenie nie tylko na świat, ale i na siebie. Umiejętność i potrzeba stawiania sobie pytań i wyzwań tyleż istotnych, co bezproduktywnych. Samodzielne podążanie za tym, co zwie się (może nazbyt górnolotnie) tajemnicą życia”. Szczególnie „nienakręcanie się” brzmi zaskakująco, ale w kontekście jest jasne, bo oznacza nieuleganie mirażom świata urojonych potrzeb.
[2783]
Potrzebny jest ruch radykalniejszy. Ruch ku wnętrzu, ku odczuwaniu i przeżywaniu otchłani Życia, ku zbawiennej Pustce, ku transowej Boskości lub, wyrażając się najprościej, ku nieprzeniknionej zagadce Istnienia. Takiej potrzebujemy edukacji, takiej sztuki, takiej kultury. Bez tego nasze życie będzie coraz bardziej zombie-życiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz