Dzisiaj wielkie zdziwienie wywołałyby czyjekolwiek obiekcje wobec małżeństw rasowo mieszanych. A jeszcze w latach pięćdziesiątych XX wieku w SZA argumentowano, że to nienaturalne, sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, czyli prawem bożym, więc niezbyt ładnie unurzano Jezusa w bagnie rasowych uprzedzeń. Jeśli chodzi o gejów w SZA jesteśmy jakby w połowie drogi i o tym opowiada film. Simon sam o sobie mówi, że jest zwykłym nastolatkiem oprócz tego, że ukrywa przed wszystkimi, że jest gejem. Na szkolnym portalu odkrywa anonimowego kolegę, który zwierza się z takiego samego problemu, a z biegiem czasu więź między nimi staje się coraz bliższa. Tymczasem Simon szantażowany ujawnieniem posuwa się do paru drobniejszych świństewek wobec przyjaciół, ale niewiele tu zdradzę mówiąc, że wszystko zakończy się jak w Panu Tadeuszu, czyli kochajmy się. Zgoda, że problem coming outu gejów jest nadal pewnym problemem, gdy wszyscy wokół domyślnie przyjmują, że jesteś hetero. Wzruszył nas szczególnie tatuś Simona, który po wyznaniu syna... Che, che, za dużo byście chcieli wiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz