O samym ejczarze nic ciekawego nie mam do powiedzenia, ale dumny jestem, że wiem o co chodzi. Najważniejszy jest kontekst, bo gdybym o ejczarze usłyszał od Krystyny Jandy lub Marka Jędraszewskiego, przenigdy bym nie zgadł. Z terminem zapoznałem się dzięki Henryce Bochniarz, która nasiąkła terminologią biznesową łącznie z prawidłową wymową, więc już teraz wszyscy wiedzą, że chodzi o HR, czyli zasoby ludzkie, które w tym tłumaczeniu kojarzą mi się głównie z dziatwą szkolną przerabianą na mielonkę w filmie The Wall. Czy jest konsekwencja w tym nowotwórstwie? Czy pani Henryka o pracownikach ejczaru mówi: ejczarownicy? Jeśli nie, to proszę sobie to wziąć do serca i zastosowania. Zachowam tu na wszelki wypadek tekst wpisu z blogu poświęconego (nie tylko) korpo-językowi.
- Musisz to zarikłestować i wypełnić ścieżkę apruwalową.
- Trzeba rizolwnąć taska albo zarikłestować o risorsy.
- Jak brak risorsów, bierz kontraktorów.
- Sczelendżuj tim, daj jakiś insentiw, bo nie ma apruwala na dodatkowe hedkanty.
- Zaszedżuluj kola i pikapniemy to jutro, bo dziś nie ma wolnego rumu na łantułana.
- Ustaw drukarkę blisko zespołu, to unikniesz łejstu na muwmencie.
- Nasza praca afektuje cały tim, więc się sfokusuj.
- Puść mi tiketa, dołączymy go do sprinta.
- Sejlsi będą na padzie, bo przyszły bekordery.
- Szybko proceduj, bo to wyeskalują.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz