Muszę przyznać, że to chyba najlepszy tytuł filmu, z jakim się zetknąłem od długiego czasu. Okazuje się, że ten tytuł ma taki feler, że całkowicie i dokładnie oddaje treść filmu, no to hjuston mamy problem. Bo z seksem w filmie jest jak z groteską - dobry jako przyprawa, ale nie jako danie główne. Jeden wikła się w jakieś trójkąty lub wielokąty, drugi posuwa pannę mężatkę na zapleczu smażalni, trzeci śni o fetyszu, waginie posmarowanej dżemem, a czwarty jest romantykiem, który smaruje nienawistne epistoły do ukochanej. Jednego w tym filmie na pewno nie zobaczymy: poczciwego seksu niepozamałżeńskiego. (Między innymi, bo seksu nieheteryckiego też nie.) Seks sam w sobie, nawet nietypowy, jest w sumie mało zabawny, żeby było śmieszniej, trzeba się trochę bardziej postarać. Polecam bardzo powściągliwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz