Nie wiem po co ten tytuł

              

sobota, 7 stycznia 2017

Pasażerowie czyli Passengers

Zaraz po starcie statek jak zawsze sprawdził stan 60 ludzi śpiących w zbiornikach krionicznych. Wykrył jedną nieprawidłowość - u człowieka numer dziewięć. Jego encefalogram wykazywał aktywność mózgu.
- Cholera - powiedział statek do siebie.
Tak się zaczyna Podróż Philipa K. Dicka. Statek kosmiczny korporacji Homestead wiozący pięć tysięcy ludzi na odległą planetę jest powściągliwszy w okazywaniu emocji, choć nie da się ukryć - coś się mocno pokićkało, skoro doszło do przebudzenia Jima Prestona dziewięćdziesiąt lat przed czasem. Jak się okazuje, nie jest w ludzkiej ani w sztucznie inteligentnej mocy zamrozić z powrotem Jima, więc czeka go w najlepszym razie śmierć ze starości w całkowitej samotności. Niby jest co robić na statku, można oglądać filmy, pływać w basenie, trenować koszykówkę i taniec oraz rozmawiać z androidem serwującym drinki. Z jedzeniem jest już gorzej, bo Jim nie wykupił pakietu Gold, więc przez cały czas wcina jakieś glutowate papki. Pomijamy pewien szczegół fabuły, dzięki któremu pojawia się przebudzona Aurora, która z początku jest załamana, ale godzi się z losem i dochodzi do romansu. Bo cały ten film jest jakoby romansem w kosmicznej pustce, ale nie trwa on dłużej niż dziesięć minut, więc bez przesady. Czemu romans się skończył, zdradzić nie mogę, ale ostatnie partie filmu, kiedy trzeba się zmagać z niebezpieczeństwem, to naprawdę nie czas na czułości. Chris Pratt, gorące nazwisko wielkiego kina, ma jeszcze parę lat kariery, skoro jest przed czterdziestką. Niestety nie sądzę, żeby był kiedykolwiek jeszcze równie zabawny jak w Parks and Recreation. Wróćmy jeszcze na moment do Aurory, to nie będzie wielki spoiler, jeśli napiszę, ze w planach życiowych miała powrót na Ziemię, aby opowiedzieć ludziom za dwieście pięćdziesiąt lat (bo tyle ma zająć cała podroż), jak żyje się w koloniach. Szczegół techniczny polega na tym, że wskutek Einsteinowskiej dylatacji czasu na Ziemi minęłoby jakieś dwieście siedemdziesiąt lat. No i co? Niezły film zrobili, ale zmarnowali szansę na douczenie widowni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger