Nie jestem prezydentem ludzkich sumień.Poprzednio pisałem o szoku i wstrząśnieniu umysłowym, które winne jest temu, że przytaczam powyższy cytat z uzasadnienia Bronisława Komorowskiego dla jego podpisu pod ustawą o in vitro. Robię to zupełnie poważnie i z umiarkowanym podziwem, który byłby większy, gdyby nie homilie Komorowskiego od ołtarza. Ale nawet te były bardziej stonowane w porównaniu z wypowiedziami Dudy, który uważa, że katolicy robią to lepiej. Może i była kiedyś bardziej dewocyjna publiczna wypowiedź Komorowskiego, ale z przytoczonych powyżej jego słów wyziera widmo szacunku dla świeckości państwa (które zdecydowanie wyklucza Komorowskiego z Kościoła Terlikatolickiego). Za to mam prawie pewność, że w najbliższych latach w pałacu prezydenckim będziemy mieli pacynkę episkopatu. Bardzo chętnie zmienię zdanie, jeśli tylko pan Duda da mi szansę i usłyszę jakąkolwiek jego opinię nie po myśli Kościoła.
Przy tej okazji wspomnę o posłance Urszuli Augustyn z PO, sekretarce stanu w MEN, która nie poprze Bodnara na stanowisko rzecznika praw obywatelskich, bo ten opowiada się za wprowadzeniem małżeństw homoseksualnych z możliwością adopcji dzieci. To nic, że nie ma praktycznie żadnych możliwości, aby to przeforsować, ale nie ma mowy o popieraniu takich patologii. W rozmowie z Augustyn Mazurek zadał parę ciekawych pytań o ten deklarowany konserwatywny katolicyzm, a tu ups! Głosowanie za utrzymaniem aborcji! Brak poparcia dla zakazu adopcji dzieci przez homoseksualistów! To ostatnie to akurat jakaś osobliwa ciekawostka. Rozumiem, że w kwestionariuszu dla potencjalnego rodzica adopcyjnego pojawiłoby się pytanie o orientację seksualną (błąd! - bo przecież nie ma czegoś takiego jak orientacja seksualna; prawidłowe pytanie brzmiałoby: czy wybrałeś homoseksualny styl życia?). Lepszym tatusiem zawsze będzie heteroseksualny kurwiarz niż jakikolwiek homoseksualista.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz