Dlaczego? Bo związki partnerskie miałyby być zawierane notarialnie. Taki szalony pomysł zaistniał, dla Gowina nie do przyjęcia. Mój wyważony komentarz: notarialnie-sralnie. Na szczęście są też inne komentarze. Cytuję.
Kolejna, tym razem „kompromisowa”, wersja ustawy o związkach partnerskich przewiduje ich rejestrację w biurze notarialnym. Już dziś jednak wiadomo, że na takie rozwiązanie nie zgodzi się część PO oraz cały PSL. Potrzebne są więc dalsze kompromisy. Może na przykład takie, że notariusz musi być rzymskim katolikiem i na drzwiach mieć tabliczkę, że par homoseksualnych nie rejestruje? Nie bawmy się w szczegóły. Podam od razu ostateczną wersję ustawy o związkach partnerskich: Osoby tej samej płci mogą w uzasadnionych przypadkach kupić na wyznaczonym dworcu kolejowym dwuosobowy bilet wypisany na jednym blankiecie. Muszą jednak podpisać zobowiązanie, że nie będą podróżować w tym samym wagonie i wysiądą na różnych stacjach, odległych od siebie co najmniej 45 km. Dodatkowo, w miejscowościach, w których wysiądą, musi być parafia i wierzący proboszcz. (Stanisław Tym, Polityka 14/2013)
Drugi cytat.
W ramach kompromisu, który cień Kaczyńskiego, czyli Tusk (za pośrednictwem swego z kolei cienia, czyli posła Dunina) zaproponował Gowinowi, związki partnerskie miałyby być zawierane nie w urzędzie stanu cywilnego („niekonstytucyjne zagrożenie rodziny”), ale u notariusza. Gowin mówi „nie”. Może zadowoliłby go dopiero „kompromis”, zgodnie z którym homoseksualiści swe związki będą rejestrować w kiosku z gazetami. (Cezary Michalski)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz