W ostatniej Polityce mamy dowód wyższości kultury oświadczeń nad kulturą zaświadczeń, które zapewne obie górują nad kulturą amfor kulistych, choć nie mam mocnego przekonania o prawdziwości ostatniego stwierdzenia. Nieskrępowani życiową logiką przedsiębiorczy obywatele jako adresy swoich firm deklarują lokale, które dzielą z setkami innych firm, a w rzeczywistości są to mieszkania o powierzchni około piętnastu metrów kwadratowych. W czasach rozbuchanej rzeczywistości wirtualnej te parę centymetrów kwadratowych przypadających na jedno przedsiębiorstwo to aż nadto. Ale to jeszcze nic, bo w kulturze oświadczeń można jako siedzibę wskazać lokal prywatny, koło którego obsiusiało się żywopłot. Tak uczynił jeden pan, powściągliwy w zachowaniu trzeźwości. Wobec tego pewnego dnia do domu zastukał komornik poszukujący dłużnika. Właścicielka długo i bezskutecznie próbowała tłumaczyć, że jej dom nie jest siedzibą żadnej firmy, a jej usiłowania odniosły skutek dopiero wtedy, kiedy sprawa trafiła do mediów określanych czwartą władzą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz