Ceci n'est pas un rapport sexuel. |
Teza Lacana, mówiąca, że „stosunek seksualny nie istnieje”, oznacza dokładnie tyle, że struktura „rzeczywistego” aktu seksualnego (aktu z partnerem z krwi i kości) jest ze swej natury fantazmatyczna – „rzeczywiste” ciało innego służy tylko jako oparcie dla naszych fantazmatycznych projekcji. Innymi słowy „wirtualny seks”, w którym rękawica symuluje pobudzenia tego, co widzimy na ekranie itp., nie jest potworną deformacją rzeczywistego seksu. Sprawia po prostu, że widoczna staje się stojąca za nim fantazmatyczna struktura. [X]
Cytat ten wykorzystał onegdaj Jaś Kapela w tytule swojej proroczej książki o incelach, o których mało kto wtedy słyszał. Z Lacanem w interpretacji Žižka nie sposób się nie zgodzić, a zgadzam się tym chętniej, że to kolejny argument za tym, że pornografia nie jest „prostoduszna”, jak wmawiała nam Szymborska (lub prostacka, jak chce Stawiszyński), a głębia eksplanacyjna za nią stojąca większa jest niż głębia jakiejkolwiek waginy czy anusa. Teza Lacana podoba nam się również dlatego, że jest w kontrze do kościelnej, czyli rzymskokatolickiej „etyki” seksualnej, według której organy płciowe stanowią sacrum w ciele ludzkim, co zapewne ma oznaczać, że akt płciowy jest w istocie nieodróżnialny od aktu strzelistego. Wielu naszych katolików nie miałoby nic przeciwko... Z pewnym żalem przychodzi mi uznać również fantazmatyczność stosunków polsko-brytyjskich, które pewna zdolna licealistka opisywała angielskim słowem intercourse (dzieci pełnoletnie mogą sobie sprawdzić o co chodzi wpisując intercourse do google'a i przechodząć do grafiki). Dotyczy to w zasadzie jakichkolwiek stosunków z udziałem Polski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz