sobota, 6 lutego 2021
Puk, puk czyli Toc Toc
Pięcioro osobników ze swoistymi psychicznymi defektami przychodzi na konsultacje do doktora Palomero. System nawalił, wszyscy dostali ten sam termin wizyty, ale nawalił też doktor, który wraca z daleka opóźnionym lotem. Pacjenci zaczynają więc sesję terapeutyczną na własną rękę. Cóż to za defekty? Zespół Tourette'a, fobia przed drobnoustrojami, maniakalne liczenie (jakby odwrócona dyskalkulia), unikanie stawiania stóp na liniach, natręctwo sprawdzania stanu mieszkania i kompulsywna potrzeba powtarzania każdego zdania dwa razy. Sześć przypadłości, sześć postaci, a siódma - to moja niechęć do wprowadzania zmian w pisanym tekście, który zacząłem od błędnej informacji. Komedia cieszy się szalonym powodzeniem wśród widzów, więc dziwnie mi trochę mówić, że zdecydowanie odradzam oglądanie. Postaci są całkiem określone przez te swoje natręctwa i wariactwa. Jakoś szybko zaczęła mnie nudzić ta dewotka czyniąca co chwilę znak krzyża w reakcji na wulgarne wyskoki gościa z Tourettem, czy ta bidulka, która co chwilę biegnie do łazienki myć ręce. Komediom wybaczam wiele, nie muszą być szczególnie mądre, a postaci w nich nie muszą być wyrafinowane. Infantylizmu wybaczyć nie umiem, a z nim tu mamy do czynienia - trochę w odniesieniu do tematu chorób psychicznych, ale głównie w zakresie konstrukcji postaci nakreślonych ręką czterolatka. A co gorsza, to nie jest film dla dzieci.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz