Nie wiem po co ten tytuł

              

środa, 15 maja 2019

Bena Shapiro wymięk na żywo

Przez „wymięk” rozumiem angielskie meltdown, czyli sytuację, kiedy komuś publicznie puszczają nerwy, czego najczęściej wymiękczony potem żałuje. Ben Shapiro, cudowne dziecko amerykańskiej prawicy, przeprosił później za swoje zachowanie w czasie wywiadu z dziennikarzem BBC, Andrew Neilem. Pytania zadawane przez Neila były w uszach Shapiro tendencyjne i „lewicowe”, więc Ben zakończył wywiad przed czasem. „Gdyby pan zdawał sobie sprawę z tego, jakie to absurdalne, nie mówiłby pan czegoś takiego”, rzekł Neil oskarżony przez Shapiro o lewicowość, co w rosnącej skali błędnych hipotez odpowiada pomyleniu gówna z cukierkiem. To dobre podsumowanie większości stwierdzeń Shapiro, któremu podoba się drakońskie prawo pichcone w stanie Georgia, nakładające na kobiety kary do trzydziestu lat więzienia za aborcję po szóstym tygodniu życia. W odpowiedzi Ben atakuje chochoła, mówiąc o późnych aborcjach, ale jeśli w jego pojęciu późna aborcja zaczyna się po sześciu tygodniach, to równie dobrze można by przyjąć sześć dni, bo tyle Bozi zajęło dzieło stworzenia (mamy przy okazji odwołanie do świętych tekstów z popularnej mitologii, czyli majstersztyk w oczach prawiczków, bo to zawsze jest dobry pomysł, nawet jeśli jest idiotyczny). „Nauka uznaje, że życie zaczyna się od zapłodnienia”, twierdzi Ben, a ja przypomnę, że nauka uznaje, że dopiero po około dwudziestu tygodniach w zarodku wykształca się układ nerwowy, który może wytwarzać bodźce określane jako ból. Później Neil grilluje Shapiro pytaniami o faszyzm Obamy, o Palestyńczyków, którzy upodobali sobie życie w ścieku, i w końcu o konkretne wartości judeochrześcijańskie, od których odwrócił się Zachód - wszystko w związku z wcześniejszymi wypowiedziami Bena, który mówi tak szybko, że nic dziwnego, że rozum pozostaje w tyle za ustami, bo z możliwych strategii wybrnięcia z sytuacji Ben wybrał chyba opcję najgorszą, czyli zarzucanie Neilowi lewicowego przechyłu i tendencyjności (pomijając zagranie w stylu Millera: „jest pan zerem”), a jak sam Ben twierdzi, nie chodzi mu o nic innego niż o rywalizację na rynku idei. Na razie dobre idee Bena przegrały, bo nawet nie próbował uzasadnić, na czym polegały manipulacje Neila. Stwierdził po prostu fakt, bo tak się robi w kółkach wzajemnej masturbacji (angielskie circle jerk), w rodzaju wywiadów z Rubinem, który zasługuje tutaj na malutki przypis, skoro lansuje tezę o ideowej swobodzie myślowej w kręgach prawicowych. Wszystko mu gra, bo jako punkt odniesienia bierze kretyńskie wygłupy młodzieży z amerykańskich uniwersytetów, ale wchodzenie do łóżka z Shapiro, religijnie motywowanym homofobem, to już przesada w przypadku geja Rubina. Swoboda Rubina jest ograniczana taktem, bo niegdyś gościł hardkorowego homofoba i przez ponad godzinną rozmowę nie zapytał go o stosunek do gejów. Ów facet dopiero jakiś czas później usłyszał, że Rubin jest gejem, i wykonał gest w rodzaju obmywania ręki, którą podał Rubinowi, jakby tym samym włożył ją do szamba (źródło). Z trzech analiz wymięku Bena – Seder, Kulinski, Pakman – polecam ostatnią. „Dziękuję panu, panie Shapiro, za pokazanie nam, jak wściekłość nie powinna wpływać na publiczne dyskusje” - taką perełką ironii zakończył wywiad Neil, znowu nawiązując do tez Bena o agresji zatruwającej debatę w Ameryce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger