Nie wiem po co ten tytuł

              

niedziela, 10 stycznia 2016

Drink Me

W czasie oglądania zastanawiałem się, czy widziałem kiedyś coś bardziej popieprzonego. Jednak widziałem, choć uczciwie trzeba twórcom Drink me przyznać, że dość mocno się starali. Jedną z osobliwości tego dzieła jest to, że dialogi zajęłyby chyba niecałą stronę A4, bo przez większość czasu nasi bohaterowie snują się w milczeniu po podejrzanych zakamarkach, biegają po lesie, w którym niezbadane siły każą im ocierać się nago o gałęzie, obserwują patroszenie ukochanego i zjadanie jego serca, leżą w kąpieli z nabrzmiałym członkiem, ocierają się nago o siebie w łóżku lub w łazience, od czasu do czasu smarując się krwawymi wydzielinami niewiadomego pochodzenia. Głębia lub jej pozór jest efektem zabiegu, który sugeruje, że te niezwykłe momenty są zaledwie sennymi urojeniami jednego z bohaterów, które jednak niebezpiecznie zahaczają o rzeczywistość. Coś takiego mieliśmy choćby w Fisher King, ale nawet jeśliby twórcy Drink me mieli tę kasę i taką ekipę, to nie zrobiliby dobrego filmu na bazie tego pomysłu, bo do tego trzeba by dużo więcej stron A4. Szczątkowy realizm tej opowieści objąłby parę brytyjskich gejów żyjących bez ślubu (a fe! - co na to babcia?), którzy popadają w tarapaty finansowe, więc zmuszeni są wziąć sublokatora, a ten komplikuje im życie. A sądząc po zakończeniu mogło być całkiem inaczej. Drink me mógłby być uznany za bezkompromisową propozycję artystyczną, ale byłbym o tym bardziej przekonany, gdyby nie spora ilość golizny męskiej z momentami nachalnym eksponowaniem członków męskich. Nie mam nic przeciwko temu, tylko że konkurencja jest zbyt silna na tym polu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger