sobota, 26 września 2015
Avengers: Czas Ultrona czyli Avengers: Age of Ultron
Czy to nie dziwne, że ci superbohaterowie zebrani do kupy razem tak sobie marnie radzą? W każdym filmie o komiksowej postaci musi być jakiś moment załamania, bo cóż byśmy oglądali? Nieprzerwane pasmo sukcesów, coś jakby uosobienie socjalizmu z dawnych czasów? Analogia tym trafniejsza, że Avengersi zmierzą się z problemem, który sami stworzyli, czyli ze złowrogą sztuczną inteligencją w postaci Ultrona. Podobno ten film się udał bardziej niż inne z tego cyklu, ale jakoś mało wrażliwy jestem na to piękno. Aha, Czarna Wdowa romansuje z Hulkiem, ale średnio to wyszło, gdyż w kluczowym momencie zepchnęła Bannera w przepaść, bo Hulk był na gwałt (gwałt, hehe) potrzebny do rozgrywki z Ultronem, który akurat unosił w stratosferę sporą część Sokowii, miasta w Europie wschodniej, co w dalszym ciągu miało niby doprowadzić do zagłady ludzkości. Ultron zostanie pokonany, dziwne, nie? A może piękno tkwi w tym, że Sokole Oko w tajemnicy przed kolegami z drużyny ma domek w malowniczej dolince, a w nim czekające na niego dzieci, żonę, papucie i ciepłą zupę pomidorową. Pod koniec filmu część bohaterów wypisuje się z dalszej zabawy, ale nie martwmy się - następcy już się znaleźli i złemu nie przepuszczą. Albo jednak się martwmy?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz