Nie wiem po co ten tytuł

              

środa, 30 maja 2012

Kwiatek o poprawności politycznej

Obama mówi o polskich obozach śmierci, a Anna Laszuk z Tok FM kontruje wypowiedzi oburzonych polityków polskich: A "wycyganić"? To przecież też stygmatyzuje. Kwiatek radzi Annie: mów wyromkować. Należy uważać na to, co i jak się mówi, bo można łatwo urazić innych. Nieładnie powiedzieć o Obamie, że jest leniwym czarnuchem, któremu nie chce się sprawdzić podstawowych wiadomości z historii. Lepiej: leniwy Afroamerykanin.


Eklezjasta zwany Koheletem mówi

Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt, bo wszystko jest marnością. Wszystko idzie na jedno miejsce: powstało wszystko z prochu i wszystko do prochu znów wraca. (Koh. 3:19-20)

wtorek, 29 maja 2012

Cytaty warte ocalenia

You've got the brain of a four-year-old boy, and I'll bet he was glad to get rid of it. (Groucho Marx)

The truth will set you free. But first, it will piss you off. (Gloria Steinem)

Jaka ludyczna ta rozrywka!

Oto co wyczytałem w Polityce nr 19 z br. w tekście Agnieszki Krzemińskiej pt. Kibole w tunikach poświęconym igrzyskom "sportowym" starożytności.
Zdawali sobie z tego sprawę rzymscy mędrcy i nawet jeśli gardzili tą ludyczną rozrywką - uważając, że oglądanie okrucieństwa negatywnie wpływa na widzów (Seneka Młodszy) - to doceniali jej polityczne znaczenie.
Zdanie jest mądre i mam coś w rodzaju pewności, że nie byłbym zdolny do napisania niczego podobnego, tym bardziej że ta "ludyczna rozrywka" to perełka! Według słownika "ludyczny" oznacza "odnoszący się do rozrywek, gier, zabaw; rozrywkowy, zabawowy". Droga Krzemińska! Poczytaj sobie słownik do poduszki, bo lepsze od takich wybryków byłoby, żeby twoja matka klaskała u Rubika.

niedziela, 27 maja 2012

Hildegard von Bingen - Vision

Człowiek na krawędzi czyli Man on a Ledge

Film sensacyjny o człowieku, który dosłownie stoi na krawędzi gzymsu dwudziestego pierwszego piętra nowojorskiego hotelu. Ulica zostaje zamknięta, do akcji wkraczają policjanci, strażacy, pompy nadmuchujące wielkie poduszki powietrzne, negocjatorzy, dekoratorzy wnętrz itd. Nie mamy tu nic, co wystaje poza sztampę filmu sensacyjnego, gdzie pod koniec wszystko okazuje się inne niż się z początku wydawało. Jak we Fioletowej krowie:
Myślał, że widzi parę żubrów,
wijącą się w boleściach,
przyjrzał się lepiej i zobaczył,
że to szwagierka teścia.
Zły kotlet schabowy okazuje się dobrym stekiem, ale czasem złym kotletem i nadal wszystko nas dziwi. Wszystko już było, człowiek niesłusznie oskarżony, który desperacko stara się oczyścić z zarzutów, misterny plan włamania do skarbców wyposażonych we wszelkie fikuśne zabezpieczenia, który wymaga improwizowania, negocjator, który godzinami rozmawia z potencjalnym samobójcą. Ale to jeszcze nie znaczy, że film musi być zły. Ten nie jest zły, ale go nie lubię, bo jest taki strasznie na serio, że mam po nim dwudniowe zatwardzenie. Mówię to z żalem, bo lubię Worthingtona.

piątek, 25 maja 2012

Kwieciście o koźle

Styl kwiecisty Tomasza Wołka w syntetycznej wersji Tomasza Lisa:
Kozioł ofiarny wysadzony z siodła.
(O Jacku Paszkiewiczu, szefie NFZ, o odwołanie którego wnioskuje do premiera Donalda Tuska minister Bartosz Arłukowicz.)
Dosiadł mnie osioł okrakiem.
(Cytat z Jacka Kaczmarskiego przytoczony przez Jacka Żakowskiego, o odwoływanym prezesie NFZ.)

czwartek, 24 maja 2012

Pięknie zamroczony umysł

   – Nie mamy zamiaru organizować przedsięwzięć o charakterze publicznym, ulicznym – zadeklarował prezes PiS mówiąc o zbliżającym się Euro 2012. Cieszą się Polacy, cieszy Ukraina, ja też się cieszę, bo serio uważam, że to bardzo ładne zdanie pod względem czysto lingwistycznym. Rzadko przecież zdarza się słyszeć tak udane rymy.

Joachim Brudziński mówi o "dziadowskim zarządzaniu państwem" mając na myśli dzisiejszą Polskę. Dziadostwo polega między innymi na tym, że w loży prezydenckiej na stadionie narodowym zasiądzie Putin z Abramowiczem, ale nie prezydent państwa. Ale ta loża jest "prezydencka" mniej więcej w tym sensie, w jakim "prezydenckie" są apartamenty w hotelach. Ja na przykład załatwiam się w "prezydenckiej" sławojce. Co więcej, cała umowa z UEFA była zawarta jeszcze za rządów PiS, wedle której stadiony zostały oddane do dyspozycji UEFA, a ta ma taki kaprys, aby przydzielić lożę Putinowi. [Źródło]

Nieładnie jest mówić o księdzu "pan". Niegrzecznie. Tu jest cytat z TV Trwam o Januszu Palikocie, z którego wynika, że jestem zamroczony. Mówi pan ksiądz profesor Paweł Bortkiewicz.
Ja myślę, że to jest tragiczna w pewnym sensie postać, ale nie użalałbym się nad nią, tylko nad jego wyborcami, którzy w jakikolwiek sposób dali się uwieść, zamroczyć. Nie tyle uwieść, ile zamroczyć właśnie jego słowom czy jego gestom, jego sloganom wyborczym. I którzy w tej chwili jeszcze jakby są na rozdrożu. Bo ten człowiek, przepraszam, ale powinien zostać wyeliminowany z polityki, z życia publicznego zupełnie. Nie mówię tutaj absolutnie - żebym nie został prze kogoś źle odczytany, że mówię o jakiejś fizycznej eliminacji - mówię o odsunięciu w niebyt życia politycznego, społecznego, medialnego. [Źródło]
Jestem na rozdrożu, bo Palikot powinien zniknąć z życia publicznego, ulicznego. Tak to zrozumiałem mniej więcej. A właśnie! Przypomniałem sobie, jakim gestem mnie Palikot zamroczył.

Cytat wart ocalenia

If only God would give me some clear sign! Like making a large deposit in my name at a Swiss bank. (Woody Allen)

Jak Pani/Pan dba o zdrowie?

Premier Tusk (55 l.): Gram w tenisa.
Minister Nowak (38 l.): Uprawiam jogging.
Ministra Mucha (36 l.): Chodzę na fitness.
Janina Bąk (69 l.): Biegam po lekarzach.

poniedziałek, 21 maja 2012

Niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsią, a swą sambę mają



[Źródło]

Ranne Kakao w Roxy FM

Piotr Kędzierski, prowadzący: "Wąż przeźroczysty pcv". Mamy pierwszą odpowiedź w naszym konkursie.
Wojciech Mazolewski, gość z Pink Freud: A jakie było pytanie?
Piotr Kędzierski: Jeszcze nie zadaliśmy pytania.
(...)
Piotr Kędzierski: Koleżanka słuchaczka skomentowała twoją fotkę. "Mrrmrrm".
(...)
Piotr Kędzierski: Zadajemy pytanie. Jaki jest skład grupy Pink Freud? Najnowsza płyta za prawidłową odpowiedź.
(...)
Piotr Kędzierski: Syd Barrett, Nick Mason,... Nie, nie.

A od siebie dodam, że od małego uważam nazwę Pink Freud za genialną, a tytuł ich płyty Sorry Music Polska też.

Ennio w Kill Bill


niedziela, 20 maja 2012

Jak upolować faceta czyli One for the Money

Nigdy nie próbowałem figurowej jazdy na lodzie, więc dopóki nie założę łyżew, mogę w myślach rozwijać wizję olśniewających piruetów i skoków. Potem olimpiada, złoty medal i sportowa emerytura. Stefania Śliwa, główna bohaterka filmu, straciła pracę i musi przemyśleć swoje życie, zupełnie jak nasz trener, którego panna właśnie obejrzała odcinek Glee 3x10 o oświadczynach i postawiła sprawę jasno. Stefania nie ma barwnej przeszłości, jest taką sobie trzydziestoletnią rozwódką, jej chomik dostaje lepsze jedzenie niż ona, ale nie przeszkadza jej to w utrzymaniu super sylwetki, jakby gotowała z książki Matelli. Chcąc zarobić w końcu jakieś pieniądze nasza Stefania zatrudnia się jako "łowca głów", czyli osoba, która poluje na nagrody policyjne za fizyczne dostarczenie na posterunek sprawców przestępstw. Podejmuje się zadania niezwykle ambitnego - chce złapać niejakiego Joe Morellego, policjanta ściganego za zabójstwo. Po pięciu-dziesięciu minutach filmu i czasie niewiele dłuższym według fabuły nasza Stefania strzela celnie z pistoletu, rezolutnie pogrywa z kryminalistami, kradnie samochody i stawia pułapki na Morellego. A jej cel klaruje się powoli i polega na tym, żeby zgarnąć nagrodę za Morellego i jednocześnie dostarczyć policji dowody jego niewinności. Wszystko udaje się perfekcyjnie, tak jak i mnie uda się z tym medalem. Redaktor Janicka kręci nosem, że nie. Przekonamy się.

Mroczne cienie czyli Dark Shadows

   - Masz piętnaście lat i jeszcze nie wyszłaś za mąż? Te biodra są gotowe do rodzenia - rzekł Barnabas w rozmowie z Carolyn.
   - Nigdy nie widziałem brzydszej kobiety - powiedział do siebie Barnabas patrząc, jak Alice Cooper występuje na balu zorganizowanym dla mieszkańców Collinsportu.
Jak widać, przez dwa stulecia, które spędził Barnabas w trumnie, zmieniły się nieco poglądy na temat rodziny i ideału piękna kobiecego. Akcja toczy się w 1972 roku, rodzina Collinsów podupadła razem z rodzinnym biznesem, bo kto inny jest teraz potentatem w branży rybnych puszek. A jest to nie kto inny, jak Angelique, która niegdyś odniosła triumf nad Barnabasem w odwecie za nieodwzajemnioną miłość. Jako wiedźma umiała się mścić, zabiła Barnabasowi rodziców, potem ukochaną, a jego samego zmieniła w wampira i zapuszkowała w trumnie, aby cierpiał męki bez końca. Żeby się cieszyć tą zemstą musiała wydłużyć swoje życie zachowując wieczną młodość. Temat w sam raz dla Burtona, więc nic dziwnego, że film mu się udał. Jak to zwykle u tego gościa - śliczne kadry i nużąca (mnie coraz bardziej) muzyka Elfmana.

Avengers 3D czyli The Avengers

Żeby było jasne, polskie tytuły filmów biorę z filmwebu, co zaznaczam, bo bawi mnie owo "3D" wkomponowane w tytuł. Skoro mówi się już o filmach 5D (bullshit! bullshit!), to może za jakiś czas zrobią wersję tego filmu w 5D i co wtedy? Tytuł będzie Avengers 3D w wersji 5D? Nie jest to jednak największy tytuł do absurdu, jeśli chodzi o polskie wersje filmów zagranicznych. Avengers znaczy mściciele, co wcale nie pasuje mi do tej bajki, bo to byli raczej obrońcy zebrani do kupy z paru innych bajek, o Iron Manie, Hulku, Kapitanie Ameryka, Thorze i nieznanych mi o Czarnej Wdowie i Sokolim Oku. Jak to zwykle bywa, byli z początku nieskutecznie nakłaniani do walki. Tym razem z Lokim, bratem Thora, ale tylko przyrodnim, który w zamian za Tesseract, tajemniczy artefakt o potężnej mocy znaleziony na Ziemi, chce ściągnąć armię paskudnych obcych Chitaurich, która pomoże mu zawładnąć planetą. Avengersi w końcu się przemogli po odpowiedniej inspiracji i ruszyli do walki, z której jak zwykle zwycięsko wychodzi redaktor Janicka. Dlaczego podobał mi się ten film? Historyjka jest prościutka, ale podana w sposób autentycznie zabawny. Nie wiem do końca, jak powstają takie zabawne dialogi i sytuacje, ale podejrzewam, że pierwszoplanowi aktorzy mają coś do powiedzenia, nie odwzorowują roli ze skryptu bez żadnych ingerencji. Tym tłumaczę sobie to, że Downey Jr. ma ciągle błyskotliwe kwestie, a taka Cobie Smulders (Robin Scherbatsky z serialu, aktorka naprawdę pochodzi z Kanady!) jest oficerką, która powtarza komendy, ściera krew z buzi i patrzy z przejęciem na rozwój wypadków. Przypuszczam, że w sequelu Avengersi zmierzą się z Batmanem i Spidermanem, którzy przecież nie zniosą spokojnie tego, że zostali wykluczeni z tej szacownej grupy. Hulku, musisz!

sobota, 19 maja 2012

Tendencyjnie wybrane momenty z życia zdesperowanych kobiet, przygnębionych gejów i innych zdołowanych istot z Wisteria Lane

Bree i jej pierwszy mąż Rex mają za chwilę podjąć się nietypowych czynności seksualnych. Wcześniej wyszło na jaw, że Rex lubi być zdominowany. Dla jasności, Boise jest stolicą Idaho, ale czemu ta nazwa jest śmieszna - nie wiem. (DH 114)


Po śmierci Rexa aptekarz George zaleca się do Bree. Ta zaprosiła go na miły, rodzinny obiad. (DH 204)


Peter jest kolejnym kochasiem Bree. Poznała go jako szefa grupy wsparcia AA. Jak się okazało, Peter zmaga się też z innym uzależnieniem - od seksu. Tymczasem Andrew, syn Bree, ma świeży żal do mamy, nie pamiętam o co, nieważne. (DH 221)


Po tym numerze Bree wywiozła synka gdzieś na odludzie i tam go zostawiła. Spóźniona aborcja.

Parę kochanków Bree później w tej roli poznajemy Keitha, który zajął się remontem domu Bree, a ją samą doprowadził do ruiny. Poniekąd. (DH 705)


A co u Andrew? Nieszczególnie, facet go rzucił, więc topi smutki w alkoholu. Bree próbuje pomóc dziecku, które jak zwykle jest jakieś znarowione. (DH 717)


Elvis przyciśnięty przez członków grupy, a najbardziej przez Bree, otwiera się w końcu.


Miałem problem ze zrozumieniem, jak "Elvis" i jego siostra przezywali swoją mamę. Sprawdziłem: "Attila the mom".

czwartek, 17 maja 2012

Kwiatku, ćwiczyłeś dzisiaj aeroby?

Nie, dzisiaj miałem oreoby. Cztery.

Tymczasem na Wisteria Lane

I wszystkie żyły długo i szczęśliwie. A potem umarły. Ale skoro były "gotowe na wszystko", to i na bombę atomową i śmierć wskutek choroby popromiennej lub, co gorsza, ze starości. Widzę, że twórcy Desperate Housewives pozostawili sobie furtkę do kontynuacji, ale przejście jest wąziutkie i niezachęcające. Kwiatek wspomina inny serial, Weeds, mówiąc, że najlepsza jego część to pierwsze sezony w dzielnicy Agrestic. Zgoda, ale myślę sobie, że gdyby nie wyszli poza Agrestic, to tam także spuściłbym już bombkę. Na Weeds mam wciąż jeszcze ochotę. Dla jasności: nie twierdzę, że Desperate Housewives ostatnio jakoś szczególnie podupadło, bo moim zdaniem nie, ale formuła się zużyła doszczętnie. Wcześniej też pewnie były jakieś niedoróbki, ale teraz już ciężko było je znosić. Kolejny sztuczny problem między Tomem i Lynette, dziwne uwagi Carlosa o Gabrielle, która rzekomo wyzbyła się egoizmu... Parę sezonów temu Carlos był niewidomy, Gabrielle harowała na utrzymanie rodziny, zapuściła się i pozbyła wszystkich drogich kiecek. Ale była egoistką.

wtorek, 15 maja 2012

Unoszenie nóg i spięcia

Unosimy nogi do poziomu wisząc w oparciu na łokciach, to wykonujemy na przemian ze spięciami w leżeniu głową do nóg trzymanych pod kątem przeważnie prostym.
   - Szarpię ten brzuch i nic, zero sześciopaka - narzeka Kwiatek.
   - Cierpliwości, na razie wystarczy jednopak - pocieszam. Najlepiej jak umiem.

Sześciopak Cama Gigandeta Jednopak Johna Doe

poniedziałek, 14 maja 2012

Eating Out 5: Otwarty weekend czyli Eating Out: The Open Weekend

A co ty właściwie teraz robisz? - zapytał Casey w rozmowie telefonicznej. Długa historia, opowiem w sequelu - odpowiedziała Tiffany ze szpadlem w ręku. Obok niej leży na ziemi dywan owinięty wokół czegoś, co kształtem przypomina ludzkie ciało. Będzie sequel, hurra? Filmy z serii Eating Out były zawsze proste jak konstrukcja cepa: nieskomplikowana historyjka o perypetiach gejów i wiele ½-nagich, ¾-nagich i całkiem nagich młodych i umięśnionych ciał męskich. Tak też jest w tym przypadku. Główny wątek tym razem to dylemat ślicznego Zacka, który ma do wyboru nie całkiem monogamiczny związek z muskularnym przystojniakiem Benjim bądź nudną, monogamiczną relację z przeciętniakiem Caseyem. Drogi twórco Q. Allanie Brocko! Obejrzę sequel, jeśli go zrobisz, ale może tym razem popracujesz bardziej nad scenariuszem? A szczególnie nad dialogami, które w Otwartym weekendzie odznaczają się inwencją bliską zeru.

Cytat wart ocalenia

She said she was approaching forty, and I couldn't help wondering from what direction. (Bob Hope)

L'esprit de l'escalier - do wpisu "Krystyna Pawłowicz mówi"

Sztuka narodowa, uniwersalna
Chodzi mi o pierwszą wypowiedź pani Pawłowicz. Jej wizja kultury dotowanej przez państwo, jak wnoszę, polega na propagowaniu pieśni patriotycznych i nabożnych, kręceniu filmów o papieżu i przyjmowaniu chrześcijaństwa, tworzeniu telewizyjnych tasiemców z księżmi w roli bohaterów pozytywnych, a w malarstwie - na przedstawianiu chwały oręża polskiego i powstańców warszawskich. Ale ta wizja jest w sumie nieważna, bo wydaje mi się, że Pawłowicz odcina się tą wypowiedzią od działań swoich kolegów po światopoglądzie, którzy ciągali Nergala po sądach za darcie biblii na koncercie i Raczkowskiego za oflagowanie psich kup. To postęp chyba. Jak rozumiem, podtrzymujemy zasadność wystąpień przeciw Nieznalskiej i Cattelanowi, bo były w nie zaangażowane publiczne peeleny.

niedziela, 13 maja 2012

Ten jedyny czyli The One

Tommy upatrzył sobie faceta, chodził za nim, zbierał się dwa tygodnie na odwagę, aby zagadać, i udało się mu się zaciągnąć Daniela do łóżka. Ale tym razem chodzi mu o coś więcej, bo się w Danielu zakochał, dla niego to nowość. Daniel też ma problem z Tommym, bo już niedługo żeni się z niczego niepodejrzewającą Jen. Ale problem Daniela jest nawet poważniejszy, bo polega na wyparciu homoseksualności w imię idealnego modelu życia, w którym żona rodzi dzieci, mąż utrzymuje rodzinę, a poza tym chodzi na golfa i pali cygara po udanej grze. Co za problem, niech się żeni, ma te dzieci, a do Tommy'ego chodziłby sobie w ramach relaksu, jak w tej pieśni: On ją nieraz zabierał na łódki, a ona jego leczyła smutki. Tommy'emu to jednak nie odpowiada. Daniel w końcu zdaje sobie sprawę z tego, że Tommy jest miłością jego życia, kiedy żona zaszła w ciążę i niezręcznie jakoś ją zostawiać. No i ją zostawi, albo i nie, bo więcej nie zdradzę. Chociaż nie jest to zły film, to na pewno nie należy do tych, które się długo pamięta. Homoseksualiści wszystkich krajów, nie żeńcie się!

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger