Były już pisowski senator Bonkowski z właściwą sobie swadą perorował o „pani Tokarczyk", która jest „polakożercą”, i o Nagrodzie Nobla, która się „zdewłałowała". Bliżej nieznany mi pan Misiewicz, ponoć literat, na łamach wPolityce.pl dowodził, że wystarczy napisać o Polakach, że to mordercy, i „bum, nagroda!". Dodał też, że nie przypadkiem Olgę wieść o Noblu zaskoczyła w Niemczech: otóż spisek żydowsko-niemiecki ma z naszych pisarzy zrobić kosmopolityczne elity i cynicznie przyznaje im stypendia, bo „jedna i druga nacja jest, z różnych powodów, zainteresowana pokazaniem Polaków jako żydowskich katów".
Rafał Ziemkiewicz, niepokonany mistrz researchu ziemkiewiczowskiego, ogłosił, że „teraz nie mógł dostać Herbert, bo prawicowy” (no teraz nie mógł, bo nie jest to nagroda pośmiertna, a kto umarł, ten nie żyje), za to Żeromski „nie mógł dostać, bo był lewicowy". Cóż, faktycznie nie dostał nagrody w 1924 r., ale z zupełnie innych przyczyn, skoro rok później Akademia nagrodziła słynącego z socjalistycznych poglądów George'a Bernarda Shawa.
Jakiś internauta wytropił wegetariankę Olgę na zdjęciu sprzed ćwierćwiecza, gdzie w kadrze znalazła się również kiełbasa. Ksiądz Szymik z kolei, teolog i – jak mówi notka biograficzna – poeta, obwieścił, że twórczość Tokarczuk to „apoteoza pogaństwa” i w związku z tym on „nie daje zgody na wymazanie 1053 lat chrześcijaństwa w Polsce". Ach, drogi panie Szymik, żeby to się dało wymazać tak hop-siup tuzinem choćby i najlepszych książek...
Grzegorz Braun dowodził z kolei, że Olga dokonała „pośmiertnie mordu rytualnego na biskupie Sołtyku". Pomijam już koncept pośmiertnego mordu (najwyraźniej kto umarł, ten jednak trochę żyje, żeby go mogła noblistka domordować), ale nie bardzo wiem, na czym miałby polegać ten mord rytualny i w jakim miałby się dokonać obrządku. Podejrzewam, że - zdaniem Grzegorza Brauna - Olga przerobiła biskupa Kajetana Sołtyka na macę, co byłoby pierwszym może w Polsce przypadkiem, że biskup na coś się faktycznie przydał.
Dalej jest równie ciekawie, tu można poczytać.
Rafał Ziemkiewicz, niepokonany mistrz researchu ziemkiewiczowskiego, ogłosił, że „teraz nie mógł dostać Herbert, bo prawicowy” (no teraz nie mógł, bo nie jest to nagroda pośmiertna, a kto umarł, ten nie żyje), za to Żeromski „nie mógł dostać, bo był lewicowy". Cóż, faktycznie nie dostał nagrody w 1924 r., ale z zupełnie innych przyczyn, skoro rok później Akademia nagrodziła słynącego z socjalistycznych poglądów George'a Bernarda Shawa.
Jakiś internauta wytropił wegetariankę Olgę na zdjęciu sprzed ćwierćwiecza, gdzie w kadrze znalazła się również kiełbasa. Ksiądz Szymik z kolei, teolog i – jak mówi notka biograficzna – poeta, obwieścił, że twórczość Tokarczuk to „apoteoza pogaństwa” i w związku z tym on „nie daje zgody na wymazanie 1053 lat chrześcijaństwa w Polsce". Ach, drogi panie Szymik, żeby to się dało wymazać tak hop-siup tuzinem choćby i najlepszych książek...
Grzegorz Braun dowodził z kolei, że Olga dokonała „pośmiertnie mordu rytualnego na biskupie Sołtyku". Pomijam już koncept pośmiertnego mordu (najwyraźniej kto umarł, ten jednak trochę żyje, żeby go mogła noblistka domordować), ale nie bardzo wiem, na czym miałby polegać ten mord rytualny i w jakim miałby się dokonać obrządku. Podejrzewam, że - zdaniem Grzegorza Brauna - Olga przerobiła biskupa Kajetana Sołtyka na macę, co byłoby pierwszym może w Polsce przypadkiem, że biskup na coś się faktycznie przydał.
Dalej jest równie ciekawie, tu można poczytać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz