Nie wiem po co ten tytuł

              

sobota, 21 listopada 2015

Przekonamy się, jak rządzi PiS?

Odpowiadam od razu: raczej nie. Jest możliwe, że ktoś zmieni poglądy obserwując poczynania nowej ekipy i stanie się jej zwolennikiem lub przeciwnikiem, choć wcześniej miał inny na jej temat pogląd. Znam taki przypadek we własnej rodzinie z czasów poprzednich rządów PiS z przystawkami. Zwłaszcza te przystawki okazały się zbyt ciężkostrawne. Zdecydowana większość jednak ma wyrobione zdanie, hołubi je i pielęgnuje i nigdy go nie porzuci - dotyczy to zarówno oponentów, jak i stronników. Ja oczywiście zapisuję się do tej pierwszej grupy, a powodów widzę niemało. Nieważne, jak bym to uzasadniał, to już wystarczy, żeby wpisać mnie do nurtu antypolskiego i antypatriotycznego, więc moje argumenty, jakiekolwiek są, będą z góry oddalone. Nawet gdyby na czele polskiej „prawicy” stał jowialny starszy pan, a mowa jego byłaby łagodna i rozsądna, nie miałby mojego poparcia, bo po prostu nie zgodzilibyśmy się w kwestiach podstawowych. O pierwszych rządach PiS w latach 2005-2007 napisano całe tomy, dla mnie najdziwniejsze było sprzeniewierzenie się hasłu „Polski socjalnej”, w imię której rękami Zyty Gilowskiej obniżano podatki, zlikwidowano składkę rentową i trzeci próg podatkowy oraz zrobiono prezent dla dzieci Kulczyka poprzez zniesienie podatku od spadków. Jest to hardkorowy liberalizm, którego nawet w SZA nie uświadczysz. Pomijam już te liczne głupkowate konferencje prasowe Ziobry ze słynną niszczarką, sędziego Kryże w rządzie czy nocne rozmowy Lipińskiego z posłanką Beger. Buntownicza Solidarność skuliła ogonek i pozwoliła zlikwidować parę kopalni, bo rządził jej ukochany PiS. Teraz też zapewne pozwoli „wyciszyć” parę nowych. Z obecnych osiągnięć nowej władzy do gustu przypadła mi wypowiedź z exposé nowej premier. Będziemy ostro zwalczać lobbing przy tworzeniu prawa - powiedziała lobbistka SKOK-ów. Numer z Macierewiczem, który absolutnie nie miał być szefem MON-u, już przełknęliśmy, a teraz mamy niezły kwiatek w rządzie w postaci wiceministra od infrastruktury, czyli dróg między innymi, który w ciągu paru lat dwukrotnie stracił prawo jazdy. Aha, jeszcze i to. Wojewodowie teraz już nie muszą mieć stażu pracy w administracji, żeby objąć urząd. Wystarczy „rękojmia należytego wykonywania obowiązków”. Najlepiej od proboszcza. Pokażcie mi zwolennika PiS, który przez to zwątpi. Chociażby odrobinę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger