wtorek, 18 marca 2014
Nieznajomy nad jeziorem czyli L'Inconnu du Lac
Nieznajomy nazywa się Michel i chadza nad jezioro w miejsce, gdzie spotykają się geje, aby tam się opalać - nie wyłączając organów płciowych. Te ostatnie przydają się szczególnie w pobliskim lasku, gdzie można nawiązać miłe, intensywne i krótkotrwałe romanse, które są pokazywane dokładniej niż zwykle w kinie głównego nurtu - czyli są momenty prawdziwie pornograficzne w ilości około sześciu sekund. Do pornografii nie zaliczam w żadnym wypadku scen, w których widać opalane na słońcu organy płciowe. Franck, główna postać filmu, przeżywa zauroczenie przystojnym Michelem, ale nie jest taki znowu powierzchowny, bo dość dużo czasu spędza z umiarkowanie atrakcyjnym Henrim. Ucho nie wychwytuje żadnych dialogów wartych przytoczenia, a wątek kryminalny jest podany całkiem na surowo, więc tu również trudno o emocje. Trup się zaścieli, a jakże, a potencjalna ofiara będzie biegać po ciemku i dyszeć z przerażenia. Jak wielu przed nim. Ciemność na ekranie jest okropna i gęsta tak, że gdyby nie dźwięk, to groziłaby nam zapaść wywołana deprywacją sensoryczną. Przy tej okazji wspomnę o własnym pobycie na zagejonej plaży dla nudystów. Podszedł w pewnym momencie do mnie człowiek raptowny i zaczął krzyczeć, czym mnie zaniepokoił, bo wyglądał trochę niczym te dresy, które leją pedałów. Ale po chwili się wyjaśniło, że wstrząsnęła nim pogróżka innego gościa, który onanizował się spokojnie, a na propozycję przyłączenia się do niego odrzekł: Spierdalaj, bo wezwę policję. Bo jak wiadomo, ochrona publicznych onanistów jest jednym z podstawowych zadań policji.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz