sobota, 17 listopada 2012
Jacek Żebryk broni honoru polskich żołnierzy
Już poeta Świetlicki przestrzegał nas przed sierżantami (no dobra, wiem, że kapralami, ale ja tu stosuję twórczą interpretację rozszerzającą). Nie bronię sierżantowi Żebrykowi wyszukiwać w sieci wypowiedzi obrażające w jego mniemaniu polskich żołnierzy, którzy giną na misjach wojskowych w Afganistanie lub Iraku. Zgadzam się również z tym, że anonimowe wypowiedzi w sieci, które łamią prawo, mogą być ścigane. Ale czy łamią? Sąd orzekł, że tak, więc minister Siemoniak cieszy się i gratuluje Żebrykowi. Przeczytałem o tym tutaj i tutaj. Wiem, że nie należy mediom ufać zbytnio, ale te relacje są niepokojące. Bo zaczynam myśleć, że nie wolno wyrażać pewnych poglądów i stosuje się prawo jak pałkę gumową, którą się nagina wedle potrzeb. Nie można myśleć o Afganistanie jako kraju okupowanym? Należy traktować prymitywne wypowiedzi typu "niech giną [żołnierze na misji]" jako nawoływanie do przestępstwa lub jego pochwalanie? Że niby jakiś talib to przeczyta i bombę podłoży? Nie można mówić, że "sami chcieli", bo wyjechali na rozkaz? I nie mogli w żadnym momencie powiedzieć: "nie, tego rozkazu..."? Na dobrą sprawę Polacy w wieku XIX byli właśnie takimi talibami Europy. Ale zabijali w dobrej sprawie. Coraz głupszym matołkiem się czuję.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O co w tej wojnie chodzi - wyjasnia to poniższy wiersz.
OdpowiedzUsuńTuwim Julian
"Do prostego Człowieka"
Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy “do ludności”, “do żołnierzy”
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić;
Gdy zaczną na tysięczną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić “historyczną racją”,
O piędzi, chwale i rubieży,
O ojcach, dziadach i sztandarach,
O bohaterach i ofiarach;
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę - bić się trzeba;
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab - kwiatami
Obrzucać zacznie “żołnierzyków”. -
- O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z panami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: “Broń na ramię!”,
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
“Bujać - to my, panowie szlachta!”