Nie wiem po co ten tytuł

              

wtorek, 20 listopada 2012

Beatific Vision

Przykładając do tego filmu nasze wyrafinowane narzędzia kontroli jakości musielibyśmy się zgodzić z opinią, że jest słaby (oddano jeden głos) nie tylko na poziomie realizacji, ale i fabuły. Bo to jest historyjka o Michaelu, którego partner Chad zmarł po czternastu latach szczęśliwego pożycia. Michael doszedł już do siebie na tyle, że podejmuje próby kontaktów seksualnych niweczone przez wtrącającego się z offu Chada, który wrócił na ziemię jako aniołek, ale tylko w wersji audio. Chad ma jasny plan - ułożyć na nowo życie Michaelowi, a jak się okazuje w trakcie realizacji, plan ulegnie pewnej korekcie, ale i tak na koniec są geje, którym się buzia śmieje. Największy zarzut można mieć właśnie do tych roześmianych buź, bo niejako cała akcja sprowadza się do poszerzania uśmiechu, praktycznie bez żadnych komplikacji. Ale ja to wybaczam temu filmowi, bo potraktowałem go jak pogodną bajkę. To nic, że na bajkowe standardy za dużo w nim seksu w wersji sm, a i zakończenie nieoczekiwane, co - zauważmy - nie jest dla bajek typowe. Inna nauka z tego filmu: pilnujcie dobrze swojego "bag of tricks", czyli pakietu zabawek erotycznych, który zaginął głównemu bohaterowi, a bez niego w seksie jak bez kulasa (czy jakoś tak).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger