Nie wiem po co ten tytuł

              

czwartek, 13 marca 2014

Czego o kotach dowiemy się z Tok FM?

Mam na myśli wypowiedź niewiasty komentującej sytuację na Ukrainie, jeszcze przed obaleniem Janukowicza, tuż po tym, jak ów mąż niesławny odmówił podpisania stowarzyszenia z Unią. Unia odetchnęła podobno z ulgą, a Janukowicz mógł się cieszyć z wielkich pieniędzy obiecanych przez Putina, który deklarował, że decyzja Janukowicza nie miałaby wpływu na przyznanie Ukrainie środków. Srutu tutu? Radiowa niewiasta ujęła rzecz elokwentniej, bo jak mówią Rosjanie, za darmo jest tylko ser w pułapce na myszy. I te bajońskie sumy Putina to jest ów ser w pułapce zastawionej przez rosyjskiego kota. W związku z tym mam dwie uwagi od rzeczy. Jak rozumiem, w Rosji można pójść do sklepu i dostać za darmo kilo sera, jeśli się powie, że to do pułapki na myszy. Druga: rosyjskie koty - a może koty w ogóle? - łowią myszy stawiając na nie pułapki. Ta wiedza oddala mnie trochę od rzeczywistości, i dobrze, bo rzeczywistość jest przereklamowana.

wtorek, 11 marca 2014

Mary Poppins

W epoce wiktoriańskiej naiwnie uważano, że dziecko karmione opowiastkami moralizatorskimi i dydaktycznymi wyrośnie na porządnego obywatela. W odruchu buntu powstała znakomita literatura, której przesłanie o cudownym świecie dziecięcych fantazji miało chronić maleństwa przed takim podejściem. Mogły sobie odetchnąć przy Kubusiu Puchatku, Alicji lub Piotrusiu Panie, ale i tak wyrastały na urzędników bankowych, inwestorów giełdowych i komorników, choć niektóre z nich też na poetów. Osobiście w tę wspaniałą dziecięcą fantazję nie wierzę, co wynika z opowieści o zajęciach w świetlicy szkolnej, w której dzieci czasem rysowały, a jeśli już rysowały, to obowiązkowy domek z dymkiem z komina i uśmiechnięte słoneczko. Autorami tych cudownych książek dla dzieci byli przecież dorośli z całkiem już dorosłą fantazją, którzy umieli odgadnąć, co spodoba się dzieciom. Autorka książek o Mary Poppins się do nich zalicza. Film Disneya z 1964 roku obejrzałem wyłącznie z powodu wcześniej obejrzanego Ratując pana Banksa. Materiał do sfilmowania jest wymagający, bo w świecie Mary Poppins nic nie dzieje się zwyczajnie. Pokój dzieci można sprzątać pstrykając palcami, herbatkę wypić przy stoliku unoszącym się pod sufitem, wejść schodami z dymu z komina na dach sąsiedniego budynku i tam oglądać pląsy kominiarzy, a poza tym spędzić miło czas w obrazku namalowanym na chodniku. Całkiem dowcipny jest motyw wizyty dzieci w banku, która zakończyła się nieomal jego bankructwem. To, że zmarł właściciel banku, nie zasmuci dziecięcych główek, bo skonał ze śmiechu. Sama Mary Poppins jest postacią dość nieodgadnioną, niczym Anna Szałapak, o której powiedziano, że nie jest ani kobietą, ani mężczyzną, lecz aniołem. Albo Majarem. Chociaż zdania mogą być podzielone. Tuż przed przybyciem, dokładniej mówiąc - przylotem Mary Poppins do domu Banksów wiatr rozwiewa stado niewłaściwych niań, które chwilę później oczyma mojej duszy - bo w filmie tego nie ma - roztrzaskują się na mokrą papkę upadając z wysokości, nadziewają się na sztachety lub toną w stawie. Ale w słusznej sprawie.

niedziela, 2 marca 2014

Ona czyli Her

Prawdę mówili, że to film o miłości do systemu operacyjnego. Nabywcą systemu jest Theodore, który ma nos jak haczyk, okulary, a poza tym samotny jest. Nic dziwnego, że się zakochuje, bo ten system o imieniu Samantha ma osobowość zalotnej panny o zmysłowym głosie. Wkrótce okazuje się, że Theodore nie jest odosobniony, bo wirtualni kochankowie stają się coraz bardziej popularni. Miłość napotyka na przeszkody, z których główną jest to, że trudno się do Samanthy przytulić, eufemistycznie rzecz ujmując. Po obejrzeniu filmu pytamy za królową: are we amused? I odpowiadamy Bondem: not in the slightest. Temat sztucznej inteligencji jest strasznie ograny, tylko trzeba się odwołać do fantastyki. Dla przykładu, komputer Hal z Odysei Kubricka to niezły gagatek był. Przy nim Samantha wydaje się rozlazła i egzaltowana. Albo przypomnijmy bohatera z Dicka, który nie mógł za Chiny dogadać się ze swoją lodówką. Temat jest poruszany nawet w poezji. A historia miłosna, gdyby ją przełożyć na realia ludzkie - byłaby raczej banalna. Gdyby chociaż Theodore pokłócił się z Samanthą, a ona w odwecie zamieniła mu wszystkie „u” na „ó” („zamieniła mó”) w listach, które zawodowo pisze... Chociaż wydaje się, że film jest fantastyką bliskiego zasięgu, kwestia wyprodukowania sztucznej inteligencji pozostaje mocno wątpliwa. Rozdawanie dyplomów uczelni wyższych na skalę masową nie jest żadnym argumentem w tej sprawie.

Głos spoza salonu

Z jednej strony stara się przekraczać granice i być politycznie niepoprawny, a z drugiej występuje jako jeden z najbardziej lizusowskich przydupasów władzy, który wpełza jej między pośladki i stamtąd rzuca obrzydliwe, ale utrzymane w poważnym tonie kazania. [X]
Ta wypowiedź o Wojewódzkim cementuje szacunek, jakim darzymy jej autora, czyli Ziemkiewicza. Zacny ten pan złożył podobno akces do kanapy Gowina i w akcie swoistej kompetencji intelektualnej zaczął promować związki partnerskie, ale tylko dla gejów. Koledzy z kanapy jak nic zostawią go na niej samego, z której niczym bohater Kartoteki będzie zapoznawał nas z zawartością swego umysłu. O ile ktoś będzie ciekaw.

Dzisiaj będzie stek, Kwiatku

- Mamy stek dzisiaj.
- Good for us.
- A dla krowy?
- Post factum jest.
- Post jakim factum?
- Post zabicium.

Tajemnica Filomeny czyli Philomena

Ale co to za tajemnica, która się wyjaśnia prawie na samym początku! Wprawdzie długo, bo parędziesiąt lat, czekała Filomena, aż wyznała córce, że ta ma brata, który został oddany do adopcji. Okoliczności były dość niemiłe, bo ów starszy brat był owocem przelotnego kontaktu młodziutkiej dziewczyny z pewnym chłopcem, były to wczesne lata pięćdziesiąte w Irlandii. Takie zepsute (czyli ciężarne) dziewczątka oddawano wtedy zakonnicom, które opiekowały się matkami i ich dziećmi, ale w żadnym wypadku nie można tej opieki nazwać czułą. Dziewczyny tyrały całymi dniami, a z dziećmi mogły widzieć się tylko godzinę dziennie. Oddając się w ręce siostrzyczek podpisywały zgodę na oddanie dzieci do adopcji, więc zdarzało się, że rozstawały się z nimi w ciągu pięciu minut, nawet bez możliwości pożegnania. Dziennikarz Sixsmith zainteresował się historią Filomeny i wspólnie rozpoczęli poszukiwania jej zaginionego syna, co potem opisał w swojej książce. Film na pewno nie jest pionierski, jeśli chodzi o temat osobliwie rozumianej miłości bliźniego w wersji katolickiej z lat pięćdziesiątych. Rzutowanie naszych subtelnych odczuć moralnych na tamte czasy byłoby żałosnym absurdem (choć rzadkie to nie jest), ale przynajmniej można by oczekiwać jakiegoś rodzaju skruchy po latach. Czy to zobaczymy w filmie - nie zdradzę, ani też nie napiszę na czym polegał wątek homo, czy poszukiwania były owocne i jak sceptyczny inteligent dogadywał się prostoduszną katoliczką. Gdybym miał wystawić jej laurkę, to rzekłbym, że Filomena większe ma zasługi w aspekcie cnót chrześcijańskich niż wszystkie siostrzyczki z zakonu, który ją przygarnął. Nieprzypadkowo te cnoty w jej przypadku pokrywają się ze zwykłą przyzwoitością, która zdarza się ludziom religijnym, jak nam pokazano w filmie.

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger