Nie wiem po co ten tytuł

              

niedziela, 11 maja 2025

Rodzaje życzliwości (Kinds of Kindness)

Wiedziałem dobrze, że Yórgos Lánthimos to nie jest facet, który zrobi normalny film. Jego Faworyta mnie zmęczyła, ale Biedne istoty - zachwyciły. Film składa się z trzech epizodów, w zasadzie fabularnie nijak ze sobą nie związanych poza tym, że we wszystkich częściach występuje ta sama drugoplanowa postać nazwana R.M.F. Pierwsza opowieść to historia o facecie totalnie kontrolowanym przez szefa, druga - o mężczyźnie, którego żona wraca z wyprawy na Pacyfiku, po dłuższej nieobecności bez żadnych wieści. Trzecia, w pewnym sensie najdowcipniejsza, opowiada o pewnej sekcie, która ma swoją metafizyczną agendę. Metafizyka to taka radosna twórczość, która w sumie sprowadza się do żonglerki niemożliwymi do weryfikacji postulatami, więc skąd moglibyśmy wiedzieć na pewno, że jacyś realianie czy sekta Gałęzi Dawidowej nie odkryli czystej prawdy? Mały spojler: dowcip polega na tym, że sekta z filmu głosiła prawdę. Wszystkie trzy części są mocno psychiatryczne, a najbardziej druga, w której dochodzi do krwawych ekscesów. Niewątpliwą zaletą filmu jest nieprzewidywalność, czyli odejście od schematów fabularnych. Czy to odejście jest wycieczką w rejony atrakcyjne? Powiedziałbym, że tak, ale jednorazowo. Yórgosie, nie próbuj tego powtarzać. Poza tym zwróciłem uwagę na niesamowite chóry Jerskina Fendrixa w ścieżce dźwiękowej. Film nie powiela stereotypów kina niezależnego, nie ma tych dłużyzn, kiedy ona patrzy, zegar tyka, kropla wody spada w zlewie - i już minął kwadrans filmu. W tym filmie jest suspens - dziwny, ale jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger