poniedziałek, 27 listopada 2023
Nie martw się, kochanie czyli Don't Worry Darling
Alicja, jak wiele innych żon, pędzi sielski żywot u boku męża, który, jak inni mężowie, codziennie wyjeżdża do pracy, by utrzymać rodzinę (w jej przypadku bezdzietną). Wygląda to wszystko jak słodki obrazek z lat pięćdziesiątych, ale jest trochę dziwne. Mężowie nigdy nie mówią o swoim miejscu pracy, bo to podobno wielka tajemnica państwowa lub korporacyjna, a miasteczko położone jest na środku pustyni, z której jakoś nie da się wydostać. Społeczność jest mała, na jej czele stoi Frank, który wygląda bardziej na przywódcę sekty niż szefa korporacji. Dobry nastrój psuje jedna z żon, która najwyraźniej nie ma ochoty się podporządkować i wywołuje ferment w życiu Alicji. O dalszych perypetiach nie wypada tu pisać, ale wszystko wskazuje na to, że ten świat jest jakimś mirażem, za którym ukryta jest prawda. Spokojnie widzu, wszystko zostanie wyjaśnione, ale w taki sposób, że na koniec będzie więcej wątpliwości niż na początku. Problem w tym, że te wątpliwości obejmują również intencje scenarzystów, którzy mieli zapewne ambitne zamiary, ale sklecili historyjkę średnio sensowną. Nie wchodząc w szczegóły rzucę takie pytanie: czy można naprawdę chcieć takiego fałszywego życia, jakie wybrał mąż Alicji i to bez jej zgody? Osoby, które powiedziałyby, że owszem, tak, mają dziwnie pofałdowane zwoje, przynajmniej moim skromnym zdaniem. [X]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz