Książka legendarna. To za sprawą Fantastyki i futurologii Lema, który ją omówił będąc wyraźnie pod wrażeniem lektury. W tamtych czasach w ówczesnej Polsce zdobycie egzemplarza książki Stapledona i przeczytanie jej w oryginale było przedsięwzięciem fantastycznie mało realnym, zwłaszcza gdy się nie znało angielskiego. Książka powstała w latach trzydziestych ubiegłego wieku, kiedy trzeba było się tłumaczyć z literackich wycieczek w światy fantastyczne. Robiono to na różne sposoby, Stapledon pisze o tworzeniu mitu. Gdybym miał ocenić powodzenie tego przedsięwzięcia, to nie udało mu się, i to całkiem obiektywnie, bo jest raczej zapomniany. Mit jest wielki lub go nie ma. Ale kto wie, może przyszłe epoki odkryją Stapledona na nowo i się nim zachwycą? Nie ulega wątpliwości, że literacko jest to ramota, dzisiaj nikt by tak nie pisał i mało kto by chciał to czytać. Ale czytamy, skoro jest to legenda. Opowieść obejmuje jakieś dwa miliardy lat, w ciągu których ludzkość wielokrotnie upada i się odradza. Nieco denerwujące są pierwsze partie książki, w których mamy zarys wydarzeń zachodzących na na nasze czasy, więc już na początku widzimy, że się nie zgadza. Ale potem mowa jest o rywalizacji Ameryki z Chinami, z czym już trudniej polemizować. Irytuje maniera opisywania kultur lub narodów, jakby to były osoby (zob. cytaty poniżej). W jednym z epizodów Pierwszej Ludzkości dochodzi do spotkania na wyspie Oceanii z udziałem „Córki Człowieka”, w wyniku którego powstaje rząd światowy, choć w momencie spotkania panowie żadnej realnej władzy nie mają. Takie cuda tylko w mitach. Wizja Stapledona jest niesamowita, na przykład pomysł Czwartej Ludzkości, która składa się z wielkich mózgów obsługiwanych przez zniewoloną Trzecią Ludzkość. Co dziwne, choć ludzkość dokonuje przeprowadzek na inne planety naszego układu słonecznego, to nie posuwa się do dalszej eksploracji kosmosu. Gdzie indziej odnosi sukcesy: w badaniu czasu, dzięki któremu przedstawiciel Osiemnastej Ludzkości skomunikował się że Stapledonem i podyktował mu swoją opowieść, zob. [5728] poniżej. Jest to ludzkość ostatnia, ale jak można być tego pewnym? Częściowo się to wyjaśnia, a poza tym dowiadujemy się, że podjęto działania, aby pierwiastek ludzki rozsiać w kosmosie, ale czy coś z tego wyjdzie, nie wiadomo. Po przeczytaniu Sapiens wizja Stapledona stworzenia nowego człowieka - i to w czasie nieodległym - nie wydaje nam się ideą szaloną.
[635, o Amerykanach]
Zasadniczo był to bowiem naród bystrych, lecz zatrzymanych w rozwoju nastolatków.
[907]
Pod tym Chiny zgadzały się z Indiami. Obie kultury przedkładały kontemplację nad działanie.
[1222]
[Prezydent Świata podniosłym] tonem opisywał przez mikrofon, jak w obecności tej zagadkowej [Córki Człowieka] odniósł nagłe zwycięstwo nad prywatnymi skrupułami moralnymi i w niespodziewanym przypływie boskiej energii skonsumował związek ze światem w cieniu bananowca.
Dałbym głowę, że autor przewrotnie nawiązuje do Syna Człowieczego. Być może Prezydent Świata również nim by nie pogardził?
[5184, o Ostatnim Człowieku]
Po urodzeniu, niemowlęctwo trwa około stu lat. W tym czasie, kiedy tworzą się podwaliny ciała i umysłu – niezwykle powoli, ale na tyle bezpiecznie, że proces ten odbywa się zawsze bez zaburzeń – dzieckiem opiekuje się matka. Po nim następuje kilkaset lat dzieciństwa i tysiącletni okres dojrzewania.
[5728]
Również ta książka, godna podziwu w naszym zamyśle, wyszła z mózgu współczesnego wam pisarza w takim nieładzie, że jej treść to głównie bzdury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz