Jonasów jest dwóch, nastoletni i dojrzały (czyli po trzydziestce). Pierwszy chodzi do szkoły, a jak wiadomo, szkoła albo zdrowie, w każdym razie lekko nie jest. Pojawia się Nathan, nowy chłopak w klasie, który wcale nie wygląda na geja, bo jest zadziorny i bezczelny. Nieco to nawet dziwne, że zainteresował się Jonasem. Jonas dojrzały zostaje wyrzucony przez partnera z domu z powodu deficytu wierności, ale nie snuje się po mieście ot tak, bez celu. Z jakiegoś powodu ciągle ma na oku dorodnego blondaska. W jego sytuacji lepiej byłoby nie szastać pieniędzmi na drogi hotel, w którym blondasek pracuje na recepcji. Skutki papierosa zapalonego w pokoju hotelowym są opłakane, ale nic nam nie mówią, żeby Jonas na tym specjalnie finansowo ucierpiał. Tym samym film odcina się od realizmu w sensie balzakowskim. Obie historie Jonasów są ze sobą zgrabnie splecione i byłoby paskudnym nietaktem wyjawiać, w jaki dramatyczny sposób są ze sobą powiązane. Ciekawostka jest taka, że aktorów grających Jonasa i blondaska dzieli różnica wieku lat czterech, a w scenariuszu - osiemnastu. Zgadzamy się, że grający postać tytułową Félix Maritaud ma przed sobą świetlaną przyszłość w wielu ponurych filmach. W zakończeniu pewna prawda wychodzi na jaw po latach, choć bardzo to dziwne, bo jej zdradzenie nie wiąże się ze szczególnym osobistym kosztem. Obejrzenie filmu też nie wiąże się z wielkim osobistym kosztem, w sumie wyszliśmy lekko na plusie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz