Zgodnie z lokalnym zwyczajem młodzi mężczyźni w RPA poddają się rytuałowi, który ma z nich uczynić prawdziwych mężczyzn. Zaczyna się od obrzezania, a potem przez dwa tygodnie mają pod nadzorem opiekunów spędzać czas w afrykańskiej dziczy mieszkając w zaimprowizowanych chatkach z patyków i oglądając swoje gojące się fiutki. Kwanda, jeden z tych chłopców, który na co dzień jest mieszczuchem z bogatym tatusiem, zapewne nie miał na to wielkiej ochoty, ale tatuś sobie zażyczył, więc nie ma wyjścia. Jego opiekunem jest Xolani, który ma dużo ciekawszy niż kultywowanie tradycji powód, aby brać udział w tej imprezie. Innym opiekunem jest bowiem Vija, który potrafi Xolaniemu nieźle analnie dogodzić - zgadujemy, że tak już od lat, a poza tym raczej się nie spotykają. Tym razem jednak nastąpią komplikacje za przyczyną Kwandy, który rozgryzł swojego opiekuna i... I więcej nie zdradzę. Zauważę tylko, że zgodnie ze swoim przypuszczeniem ujrzałem mało przychylne dla gejów okoliczności, choć formalnie RPA jest krajem bardzo w tej kwestii tolerancyjnym. Prowincja rządzi się swoimi prawami. [X]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz