niedziela, 6 lipca 2014
Riwiera dla dwojga czyli Love Punch
Dla dwojga? Po co się ograniczać? Ta riwiera jest w porywach dla pięciorga, to brzmi dużo bardziej ciekawie. Im więcej, tym radośniej, jak mówią w krajach anglojęzycznych. Tylko ostrożnie z tą radością, bo się zaraz milion Chińczyków zwali i wszystko zadepcze. Jakoś mi nie leży ten polski tytuł, Gałązka-Salamon coś lepszego by wypichciła. Brosnana znamy przede wszystkim jako Bonda, w przeciwieństwie do Thompson, która jako agentka nie wryła mi się w pamięć, bo trudno jej rolę jako Agentki O w Facetach w czerni 3 zestawiać z Bondem. W filmie grają parę, a raczej ex-parę, która dla ratowania emerytury wyrusza na akcję w stylu Bonda właśnie. Otrzymujemy wzruszenia podobne do Frantica Polańskiego z Harrisonem Fordem wykazującym się agenturalnymi kompetencjami na poziomie polskiej ABW z niedawnej akcji w redakcji Wprost. Ale przyznajmy, że zgodnie z fabułą agentem nie był. Główny wątek to skok Richarda i Kate na kasę rekina finansjery, który otwarcie przyznaje, że zrujnowanie towarzystwa emerytalnego jest podłością, ale zgodną z prawem i rynkiem. Powoli jednak na plan pierwszy wyłania się dylemat, czy można zakochać się w byłej żonie. Można, bo jest to jak najbardziej zgodne z prawem i rynkiem. Ubawu po pachy nie zaznałem, ale po pępek mniej więcej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz