poniedziałek, 30 czerwca 2014
Rzut oka na simy
Bawi mnie, że w świecie simów nie ma problemu z małżeństwami homo, które w dodatku bez problemu mogą postarać się o dziecko. Pruderia objawia się w tym, że muszą to być simy zamężne, panna z dzieckiem odpada. Poza tym umieją się wygodnie ułożyć na sofce nawet pomimo otwartych drzwi.
Popiastujesz mi organy?
W radiu Tok FM mówiono o rozmowie Belki z Sienkiewiczem. Jak ujął to Krzysztof Izdebski z watchdogs.org.pl, niewłaściwość ujawnionej sytuacji polegała na tym, że spotkali się nie ludzie prywatni, lecz „piastuni organów”, którzy przy tej okazji przejedli ze dwa tysiące z kieszeni podatnika.
Powiedzieli w Tok FM
A ten gest protestu był zamierzony. |
Święty Paweł mówi
Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego. (1 Kor 6,9-10)
Łamiąca wiadomość z Katolistanu!
Czyli breaking news from Catholistan! Watykan poinformował o wydaleniu Jego Eminencji Arcybiskupa Józefa Wesołowskiego ze stanu duchownego. Na tę wieść polska prokuratura wydała oświadczenie, że rozważy nową sytuację prawną Wesołowskiego w aspekcie jego odpowiedzialności względem organów krajowych. Używam jakiś dziwnych akrobacji językowych, bo Wesołowski jak nic z organami mi się kojarzy. W jakim sensie jest to nowa sytuacja? Wniosek z oświadczenia prokuratury jest taki, że państwo polskie jest Katolistanem, bo używając słów ministra Radka Sikorskiego robi laskę Kościołowi Katolickiemu. Nieważne, czy to za sprawą usłużnej prokuratury, czy też odpowiedniego prawodawstwa, które dopuszcza przywileje wobec arcybiskupów. Moje wrażenie, że żyję w Katolistanie, bierze się nie tylko z oświadczeń prokuratury. Całkiem niedawno mieliśmy fanatyczną i głupkowatą deklarację wiary lekarzy (Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo - więc jakie ma organy płciowe ten Bóg? Macicę ma? Ciało jest nietykalne? Naprawdę? Nie wszczepia się w Polsce silikonu do cycków? Itp., itd.), a teraz katolicko ogłupiała czereda pod szyldem „nie widzieliśmy, ale jesteśmy przeciw” protestuje w sprawie Pikniku Golgota. Protest jest uprawniony, za mnie też modlili się, kiedy w śp. kinie Wanda oglądałem Dogmę. Klepanie średniowiecznych formułek niespecjalnie mi przeszkadza (byle nie za głośno), ale gdyby ktoś w kinie mi zakłócił seans wrzaskiem i rozpylaniem jakichś śmierdzących substancji, to miałbym coś przeciw. A do tego doszło w ramach ogólnopolskiej akcji propagowania Pikniku Golgota w teatrach, po tym jak zdjęto przedstawienie z poznańskiej Malty.
sobota, 14 czerwca 2014
czwartek, 12 czerwca 2014
Varga mówi
Poeta Świetlicki nie życzy sobie być kandydatem do Nagrody Nike, bo jej fundatorzy wytoczyli proces poecie Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi. Ten ostatni sobie sam zresztą wytoczył proces myślowy, po którym wydał z siebie mądrość dotyczącą nie-patriotów niegłosujących na PiS, że jebał ich pies. A co Varga na to?
środa, 11 czerwca 2014
Na skraju jutra czyli Edge of Tomorrow
Próbuję sobie wyobrazić, czy możliwe byłoby, żeby komuś w czasie oglądania tego filmu nie przyszedł na myśl Dzień świstaka. Od czasu tego ostatniego (1993) minęły dwa pokolenia (JP2 i B16), więc jest być może wielu ludzi, którzy nie widzieli Dnia świstaka, bo nie przepadają za starociami. I ci mogliby nie skojarzyć. Główna postać to grany przez Cruise'a Cage, wojskowy specjalista od pi-aru, który został wysłany na zdobycie przyczółka w północnej Francji, opanowanej - jak reszta Europy kontynentalnej - przez paskudne mimiki, najeźdźców z kosmosu. Nie jest to żołnierz frontowy, na polu walki radzi sobie fatalnie, więc ginie, ale zaraz potem budzi się dzień wcześniej, bo złapał od mimika jakiegoś syfa, który pozwala mu wracać do tego momentu, ilekroć umiera. A poumierał sobie za wszystkie czasy. Małymi kroczkami przeistacza się Cage z militarnego safanduły w superbohatera, który dodatkowo jest praktycznie wszechwiedzący. Schemat fabularny jest oczywisty i przypomina mocno Dzień świstaka. Żeby się wyrwać, trzeba coś zrobić dobrze. Jeśli dodam, że zakończenie jest landrynkowe, to chyba nikogo nie zdziwię, ale pozostają jeszcze detale, dla których zapewne warto film obejrzeć. Jeden facet na seansie śmiał się często i głośno, ale nie byłem to ja, więc jego pytajcie dlaczego, nie mnie. Ostrzegam, że tym razem te detale nie obejmują obcych, którzy są pokazani głównie jako zapętlone w dużej liczbie złowrogie macki i w zasadzie niewiele więcej o nich wiemy, pominąwszy te skoki czasowe.
Everybody says I declare
Z omawianiem tego tematu jestem spóźniony niczym przewozy regionalne relacji Pszczyna-Żory. Temat młóci się wszędzie, na przykład w dzisiejszym poranku Tok FM, gdzie grono feministów i feministek nie kryło oburzenia katolicką deklaracją wiary podpisaną przez tysiące lekarzy, której praktyczną realizację widzimy na przykładzie profesora Chazana. To szef szpitala świętej Rodziny, który uważa, że kobieta powinna urodzić dziecko, nawet jeśli stwierdzono ciężkie uszkodzenie płodu, bez szans na przeżycie choćby dnia po porodzie. I - jeśli dobrze rozumiem - kunktatorsko do rozwoju takiej ciąży doprowadził. Wspomniany feminista to Jacek Żakowski, który starał się dociec, jak się odradza ten fundamentalizm, ale - jak pamiętam - sam był zawsze pełen podziwu dla postaci Jana Pawła 2 i jego nauk, że tak oksymoronicznie zastosuję słowo „nauk”. Deklaracja Półtawskiej to przecież prosta konsekwencja tych „nauk”. Pamiętam relacje z burzliwych czasów Vaticanum II, w którym brał czynny udział Karol Wojtyła. Były to czasy ponurej komuny, ale grono skupione wokół postaci Wojtyły miało inne zmartwienia, wśród których naczelnym była rysująca się możliwość dopuszczenia gumki na penisie. Typowe katolickie obsesje. Kiedy okazało się, że Duch święty nie dopuścił do tego, była w Krakowie wielka radość i liczne akty strzeliste. Zamieszczam poniżej tekst deklaracji, którego nie chce mi się zanadto wałkować. Pozwolę sobie zauważyć, że Jan Paweł 2 zadecydował o swojej śmierci, bo bez trudu mogliby go podtrzymać przy życiu przy użyciu odpowiedniej aparatury, nie narażając go na „uporczywą terapię”. To à propos punktu 2. Dodajmy, że cała medycyna może być swobodnie traktowana jako wyzwanie rzucone Bogu, bo celem terapii jest przedłużenie ludzkiego życia w możliwie najlepszym zdrowiu. A jeśli jest to życie aktywnego seksualnie geja? Jego przedłużanie też podoba się Bogu? W związku z organami płciowymi, które stanowią sacrum w ciele ludzkim, doznałem wizji, w której propaguje się wśród dziatwy i młodzieży filmy pokazujące te organy w czasie prawidłowego ich używania przez parę małżeńską złożoną z kobiety i mężczyzny.
niedziela, 8 czerwca 2014
Cytat wart przekręcenia
Oleś za gołąbków parę
Chciał raz pocałować w usta;
Lecz i prośbę, i ofiarę
Wyśmiała dziewczyna tłusta.
poniedziałek, 2 czerwca 2014
Ojciec Szpiler czyli Svećenikova djeca
Tytuł chorwacki w przekładzie na polski brzmiałby „Dzieci księdza”, ale w Polsce, takim świeckim kraju jak wiadomo, dystrybutor polski przestraszył się i zmienił. Dla jasności: słowo „szpiler” nie występuje w języku tego świeckiego kraju. Te dzieci są księdza w sensie raczej metaforycznym, bo wzięły się z akcji dziurawienia kondomów przez niego zainicjowanej. Co się dziwić, skoro probostwo to wyspa na Adriatyku, na której od pewnego czasu liczba zgonów znacząco góruje nad liczbą noworodków. Jak można przewidzieć, akcja się uda, ale mało kto z sukcesu będzie się cieszył. W ogóle ludność tamtejsza dość jest ponura, choć naiwnie wydawałoby się, że trudno być ponurym mieszkając w takim malowniczym miejscu. Komplikacje związane z niespodziewanymi ciążami są do przewidzenia, czyli niechciane małżeństwa i porzucane dzieci. Czy jest więc w tym filmie coś zaskakującego? Może to, że jest on łagodną kpiną z instytucjonalnego katolicyzmu, a powstał w kraju, w którym czci się Matkę Boską Królową Chorwacji. W Polsce współczesnej na to bym nie liczył. Filmu o księdzu geju jeszcze nie widziałem, ale mam mocne przekonanie, że on jest z innej kategorii, tej pochylającej się nad problemem, a nie prześmiewczej. Szpiler ma być komediodramatem, dramat - nieco nużący - przeważa zdecydowanie, ale są ładne wstawki, kiedy chorwackiemu patriocie staje przed oczyma wyobraźni chór pacholąt chińsko-murzyńskich śpiewających tradycyjną pieśń chorwacką. Bo taka będzie przyszłość, jeśli chorwackie organy płciowe nie wezmą się do roboty.
Obrazek wart ocalenia
Nieładnie, że wykradłem to stąd, pomimo tego, że zdezaktywowali „prawy klik”. Ale przynajmniej podaję źródło. I poprawiłem interpunkcję.
Subskrybuj:
Posty (Atom)