piątek, 20 października 2023
Szczęście dla początkujących czyli Happiness for Beginners
Podobno indywidualny poziom poczucia szczęścia zależy dużo bardziej od pracy gruczołów niż od naszej woli, co dziwne nie jest, ale też słabo zależy od warunków życiowych. Pamiętamy panią Jadwigę na zasiłku, która opowiadała w telewizji o swoim udanym życiu pośród przyjaciół, którzy wspomogą ją w biedzie. Potem było cięcie na prokurator Natalię, która siedząc za kółkiem mazdy uświadomiła nam, że ludzie pracujący w wymiarze sprawiedliwości nie są w stanie godnie żyć za swoje wynagrodzenie. „Sytuacja jest krytyczna” - rzekła. Mocno wątpię, że Natalia zmieni zdanie pod wpływem Szczęścia dla początkujących. Głównym łososiem mojego zwątpienia jest to, że choć film stara się być momentami bardzo poważny, to wygląda raczej na kpinę, bo tak odbieram modne lajfstajlowe kołczingi. Że niby pojadę na pieszą wycieczkę w te Appalachy z przypadkowymi ludźmi i to zmieni moje życie? A ludzie okażą się nieprzypadkowi, bo jeden z nich, facet dojrzały, jest skrycie zakochany w głównej bohaterce. Ona zrazu będzie popychadłem, ale w momencie próby zachowa zimną twarz, czy jak to się mówi. Po drodze będziemy sobie wyznawać nasze niemiłe przypadłości i wspominać niechlubną przeszłość i to nas zbliży. Scenariusz powstał z kartek wydartych z pamiętnika jakiejś panny idealistki o umyśle czystym, niezbrukanym sarkazmem czy ironią. Jeszcze nie dorosłem do tego rodzaju twórczości.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz