- Teya i Salena, Austriaczki z dowcipną piosenką „Who the Hell Is Edgar?”; okazuje się, że ma ona ciekawe przesłanie,
- „Évidemment” to piosenka Kanadyjki La Zarry reprezentującej Francję - przyjemnie rytmiczna, a występ kaskaderski, bo dziewczyna stała na jakimś słupie,
- „Break a Broken Heart” Andrew Lambrou (Cypr) - dość przeciętna, choć wokal dobry, a wspominam, bo to największe ciacho w tym roku,
- „Eaea” Hiszpanki Blanki Palomy - dobre połączenie folku z popem, a to lubię,
- „My Sister’s Crown” czeskiej Vesny - wpada w ucho, klimaty jakby ukraińskie czy słowiańskie,
- „Promise” australijskiego Voyagera - dobry gitarowy kawałek z piękną solówą w wykonaniu kobiety,
- „Because of You” Gustapha z Belgii - przyjemna, a wykonawca „jest członkiem społeczności LGBTQ+”, co było po nim widać, choć nie w wulgarny sposób (nb. ten inkluzywny język dzisiejszy ma urok urzędowej nowomowy - przypomina mi się skecz z Monthy Pythona, w którym facet dzwonił z prośbą o przyjęcie do grona homoseksualistów),
- „Soarele și luna” Mołdawianina Pashy - wyróżnia się na tle, z dziwnym wokalem w rodzaju głośnego szeptu,
- „Blood and Glitter” niemieckiego zespołu - zaszaleli w temacie strojów (na ich widok strwożone lechickie pacholęta zakrzyknęłyby: „Niemce!”), niby ostro grali, ale w gruncie rzeczy to był pop,
- „Carpe Diem” słoweńskiego Joker Out - solidny rockowy kawałek,
- „Mama šč!” Chorwatów Let 3 - największy odlot w niebezpieczne dla zdrowia psychicznego rejony; mnie się podobało, ale to jest bardziej kabaret niż muzyka na serio.
Jak co roku przyznaję nagrodę imienia Miecia Szcześniaka - otrzymuje ją Włoch. W tym roku biedny Cypr nie miał komu dać dwunastki, bo Grek odpadł w półfinale. Ukraina wysłała Afro-Ukraińca i wypadło blado, jakby na wszelki wypadek nie chcieli wygrać znowu. Dziewczę z Izraela chwaliło się, że dostało 12 punktów od Polski, co jest rodzajem triumfu po tym, jak w Holokauście zginęli członkowie jej rodziny. Wpisując się w narrację o „polskich obozach śmierci”, ładnie dziewczę realizuje hasło przewodnie Eurowizji: „United by Music”. Oczywiście przepraszam za te komentarze, ocaleli z Holokaustu są poza krytyką itd. Prezentacje wyników przez jury to zwykle nudy, ale podobnie jak w 2021 Islandczycy mieli super pomysł! (Link do 3:30 w relacji na jutubie. Nb. był to Hatari, który wystąpił na Eurowizji w 2019.) Prowadzący Graham Norton podsumował, że był to najwolniejszy striptiz, jaki widział w życiu, ale dowcip nie został przetłumaczony na polski w telewizji - za przeproszeniem - publicznej. Z odsuniętych w półfinałach najbardziej szkoda mi było reprezentacji San Marino.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz