czwartek, 23 marca 2023
Berek, czyli upiór w moherze
Spektakl przyjechał z Warszawy i jest prequelem Berka 2, o którym wspomniałem tutaj. Bohaterami są sąsiedzi przez ścianę, moherowa Anna i tęczowy Paweł. Wskutek zajść dramatycznych, w ramach których Paweł będzie się opiekował kontuzjowaną starszą Anną, u tej ostatniej dojdzie do przemeblowania światopoglądu, w następstwie czego rydzykowa homofobka dołączy do chłopców i dziewcząt z parady gejowskiej. Spektakl jest zabawny, choć wolałbym słyszeć nieco więcej, bo częste wybuchy śmiechu następowały po kwestiach podawanych na poziomie głośności szumu skrzydeł motyla, który umierał nim doleciał do mych uszu. Może rację mają mędrcy i mędrczynie, którzy twierdzą, że ludzie boją się tego, czego nie znają, więc dlatego kierują się przeciw gejom (a raczej dają się kierować przez innych). Z zapamiętanych przeze mnie przykładów przytoczę relację Sledge'a, pastora baptystów, który stał się ateistą, a jedną z wielu przesłanek tej przemiany była myśl o sympatycznym geju, którego poznał. Jeśli taka osoba ma trafić do piekła, to coś tu nie gra. Życzyłbym sobie oczywiście, żeby wszystkie moherowe babcie (płci i wieku dowolnych) przeszły przemianę, jaka zdarzyła się Annie. Zauważmy, że mentalne spotkanie Pawła i Anny nie nastąpiło w połowie drogi, lecz w ogródku Pawła. Ów przecież ani trochę nie uległ Annie, nie stał się ani trochę religijny, nawet jednego paciorka nie odmówił. Zdaje się, że porządne mohery prychną pogardliwie na myśl o przesłaniu ogólnym sztuki Szczygielskiego. Zapewne ktoś już napisał sztukę pod tytułem Kadzidło na tęczową zarazę, w której Anna opiekuje się Pawłem, a ten przyjmuje do serca Jezusa, wyrzeka się swojego grzesznego stylu życia i doznaje duchowych aktów strzelistych odmawiając z Anną różańce i nowenny. To już oczywiście nie mogłaby być komedia, no chyba że taka w stylu Dantego. Taka właśnie przemiana duchowa byłaby dla moherów najzupełniej naturalna. Na poziomie podstawowym umysł tęczowy nie różni się od moherowego - oba chcą dominować. Takie stwierdzenie czyni ze mnie zboczeńca - w odróżnieniu od porządnego geja, który powinien zawsze twierdzić, że ma rację domagając się szacunku i zrównania w prawach. Być może ktoś mi zwróci uwagę na to, że światopogląd tęczowy nie zakłada żadnej dominacji, lecz zgodę na różnorodność: bądź gejem lub moherem wedle własnej woli. Przypomnijmy sobie jednak tytuł z Frondy: „Geje zabijają wolność w USA”, jak skomentowano legalizację małżeństw jednopłciowych w SZA. W tym sensie tęczowi jak najbardziej dążą do dominacji, której celem jest zniesienie dyskryminacji osób lgbt, tak drogiej moherowym sercom. Sformułowanie ponurej konkluzji tych wywodów pozostawiam jako zadanie domowe.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz