Na szczęście szybciutko się orientujemy, że te początkowe sceny z opery mydlanej to tylko wstęp do prawdziwej fabuły, której głównym motywem jest realizacja opery mydlanej o tytule zapowiedzianym w tytule filmu. Wyprodukowano go wspólnym wysiłkiem paru krajów europejskich i Izraela, więc nieco zaskakujące jest to, że Palestyńczyków z Ramallah przedstawiono raczej sympatycznie. Salam, który fuchę przy serialu dostał od wuja producenta, mieszka w Tel Awiwie, więc codziennie musi przechodzić punkt kontrolny w drodze do Ramallah. Serial jest produkowany przez Palestyńczyków, opowiada o czasach wojny sześciodniowej, więc naturalne są akcenty antyizraelskie. Kobietom, tym w Palestynie i w Izraelu, które masowo to oglądają, wątki polityczne nie przeszkadzają, bo temat główny to miłość szpiegini Racheli (imię nieprawdziwe) do izraelskiego generała Yehudy. Wskutek dość skomplikowanych zajść połączonych ze chciejstwem scenarzystów Salam zostaje serialowym scenarzystą, a zyskuje pomocnika w osobie Assiego, szefa przejścia granicznego, który z racji urzędowej przewagi nad Salamem wywiera znaczący wpływ na fabułę serialu. Robi się zabawnie, nieprawdaż. Świeże wspomnienie żołnierzy izraelskich strzelających do protestujących mieszkańców Gazy psuje nam trochę ten dobry nastrój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz