Nie wiem po co ten tytuł

              

niedziela, 18 marca 2018

Tamte dni, tamte noce czyli Call Me by Your Name

Jak krytycy się zachwycają, to najczęściej moje wzruszenia sprowadzają się do wzruszenia ramion. I tak jest też w tym przypadku, choć widzę, że film jest niezły. Są lata osiemdziesiąte, do domu profesora archeologii przyjeżdża w celach naukowych Oliver, który nawiązuje romans z Elio, siedemnastoletnim synem profesora. Ich związek jest jakby przepisany z Uczty Platona, w której wychwalano tę głęboką, uwznioślającą i ubogacającą relację umysłowo-erotyczną jaką z młodziankiem może nawiązać mężczyzna doświadczony. Jeśli dobrze pamiętam, taki związek nie mógł trwać długo, bo to by było nieprzyzwoite - odpowiednio zainspirowany młodzieniec musi dorosnąć i sam stać się opiekunem. I na tym głównie polega dramat Elio, bo - tu lekki spoiler - nie na tym, że ciocia się zbulwersuje. Rozumiem oczywiście, że Elio cierpi, ale nic w tym świeżego, nic oryginalnego. Zaciekawiła mnie za to wielojęzyczność domu Elio, w którym na przemian mówią po angielsku, francusku i włosku. Bo ja z domu poza polskim wyniosłem tylko łacinę kuchenną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger