czwartek, 19 lutego 2015
Koneczny miał rację?
Każdy, kto kiedyś przeczytał Cywilizację bizantyjską Konecznego, a więc i ja w tym gronie, ma nieco inne spojrzenie na uściski Putina z Orbánem. Koncepcja Konecznego jest dość radykalna, więc nie mogę z pełnym entuzjazmem powtarzać za nim, że w historii ludzkości wyróżniamy odrębne cywilizacje, które się ze sobą słabo kontaktują. Nie chodzi jedynie o przeszkody geograficzne, które dajmy na to utrudniały wpływ cywilizacji łacińskiej na chińską. Brak możliwości głębszego kontaktu ma charakter immanentny. We wspomnianej Cywilizacji bizantyjskiej tytułowa negatywna „bohaterka” ukazana jest w swojej demonicznej postaci, która obejmuje między innymi protestantyzm niemiecki - w tej formie (między innymi) przetrwała upadek cesarstwa, aż doszła do nazizmu. Ciekawostką jest to, że do tak zwanej cywilizacji turańskiej zaliczył Koneczny Węgry i Rosję. Tak właśnie, Rosja nie mieści się w cywilizacji bizantyjskiej, co wciskał nam kiedyś niedouk Ziemkiewicz, kiedy chciał się pochwalić, co właśnie czytał. Trzeba więc uczciwie Konecznemu przyznać, że trafnie sobie to wymyślił, z tego co widzimy obecnie. Na długotrwały sojusz węgiersko-rosyjski dużych pieniędzy bym nie stawiał, ale jakąś niewielką kwotę bym wysupłał.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz