Z Jasiem Kapelą zetknąłem się już jakieś dziesięć lat temu, kiedy przeczytałem jego Stosunek seksualny nie istnieje. To było dawno temu, ale chyba dobrze pamiętam, że był to zapis rozmów dwóch erotycznych frustratów męskoosobowych i heteroseksualnych, przypominających Farah z późniejszej powieści Masłowskiej, która wyła „z bólu, zdradzona, oszukana, nieuprawiająca seksu!”. Książka okazała się nieoczekiwanie prorocza, bo podobno rośnie w siłę internetowa grupa tak zwanych przymusowych celibatariuszy (angielskie involuntarily celibate, od czego powstał skrót incel). Tym razem Kapela zajął się zjawiskiem, które już mamy, czyli trollingiem. Bohaterem Dobrego trolla jest Janek Małolepszy, wedle zamysłu autora modelowy troll, czyli osoba, która robi wiele, aby wkurzyć innych. Głosi szokujące opinie, przytacza niewygodne fakty i narusza swoim zachowaniem przyjęte powszechnie normy, jak na przykład to, żeby nie defekować publicznie. W przeciwieństwie do Stosunku mamy w tym przypadku nawet jakąś fabułę poświęconą życiu Janka od poczęcia do naturalnej śmierci, ale nie Janka, lecz trolla w Janku. Tak to ryzykownie interpretuję, bo nie wykluczam, że sam zostałem strollowany. Bo mnie łatwo strollować, jak zauważyłem ostatnio, kiedy stanowczo zbyt obszerny komentarz poświęciłem uwadze, że z Niemcami na mundialu wygrał kraj, który nawet ciężko na mapie znaleźć. Meksyk. Mniej mi jednak chodziło o to, że ta obserwacja jest masakrycznie debilna, bardziej o to, że to spotkało się z jakimś odzewem na moim „„ulubionym”” Twitterze (nie ma pomyłki w liczbie cudzysłowów). Pominięty lub nadużyty cudzysłów jest po części zasadą trollingu, dlatego z rozbawieniem wspominam bar, w którym w menu proponowano pierogi „ruskie” i kotlet „schabowy”. Autorowi należy przyznać, że pięknie strollował Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa, z którego otrzymał dotację za ancien régime'u w 2014 roku. I co się dziwić, że reżim poległ. Załączam dokumentację z wniosku.
[66, o poczęciu Janka]
Ojciec dymał moją matkę miarowo i stanowczo, niczym międzynarodowe korporacje polską gospodarkę.
[603]
Szkoła podstawowa numer 69 imienia Henryka Sienkiewicza powstała w ramach akcji „Tysiąc szkół na Tysiąclecie Państwa Polskiego”, w związku z czym wyglądała równie przygnębiająco i bezosobowo jak tysiąc innych szkół w Polsce. Oczywiście grono pedagogiczne starało się ten stan rzeczy zmienić i nadać naszej placówce bardziej osobisty wymiar, zachęcając aktyw uczniowski do brania udziału w dorocznym konkursie na portret Jana Pawła II, odbywający się pod hasłem „Jan Paweł II zawsze pierwszy!”. Powstające rokrocznie w efekcie konkursu prace były ozdobą kolejnych przeszklonych gablot wiszących na korytarzach.
[1217, odpowiedź Janka na zarzut nauczyciela o bezczeszczenie naszego świętego papieża]
Nie wierzę, że mógłby pan cokolwiek zrozumieć z sytuacji osób, które umierają w Afryce na AIDS karmione lokalnymi zabobonami z jednej strony, a globalną religijną dewocją z drugiej. Gdyby papież gwałcił osobiście afrykańskie dzieci, wyrządziłby znacznie mniej szkód, bo nigdy nie zdołałby ich zgwałcić tyle, ile umarło na AIDS.
[1534, odpowiedź Janka na uwagę o produkcji mydła z ludzi w rozmowie z nauczycielem]
Przecież obaj dobrze wiemy, że fabryka doktora Spannera, rzekomo produkująca mydło z ludzkiego tłuszczu, to mit wymyślony przez tę sentymentalną idiotkę Nałkowską, która wierzyła we wszystko, co się jej powiedziało. A jak się nie powiedziało, to sama sobie dopisywała – skontrowałem.
[1659, w szkole nie o wszystkim się mówi]
Nie uczyli też o tym, jak się ma ponoć bohaterska postawa rotmistrza Pileckiego do tego, że wysłał do Bolesława Bieruta prośbę o ułaskawienie, tłumacząc, że od początku śledztwa współpracował ze służbami, i nawet ujawniając miejsce przechowywania tajnego archiwum.
„Doniósł na koleżankę, Marysię Szelągowską, która została następnie skazana na karę śmierci. Dobrze, że nie mam takich kolegów”, podpisano „Marysia”, bo pod postami można się było też podpisywać, choć oczywiście prawie nikt nie podpisywał się własnym nazwiskiem.
[1787, Janek wprowadza Agatkę w zasady trollingu]
Jak mawiał kardynał Richelieu: „Jeżeli dasz mi sześć linijek napisanych przez najbardziej uczciwego człowieka, i tak znajdę w nich przyczynę do powieszenia go”. Zawsze lubiłem tę anegdotę, ale dopiero analizując z Agatką wszystkie te całkiem niewinne komentarze i bezczelnie wulgarne odpowiedzi, zrozumiałem, jak dużo jest w niej prawdy.
[3164]
Myślę, że wystarczy, jeśli uda nam się w choć jednej szkole wprowadzić lekcje z satanizmu, a już następnego dnia trzy czwarte polskich polityków ramię w ramię z Kościołem katolickim będzie błagało o likwidację obowiązkowej katechezy.
W krajach, gdzie serio traktuje się rozdział religii od państwa, jest to argument skuteczny. W Polsce nie.
[66, o poczęciu Janka]
Ojciec dymał moją matkę miarowo i stanowczo, niczym międzynarodowe korporacje polską gospodarkę.
[603]
Szkoła podstawowa numer 69 imienia Henryka Sienkiewicza powstała w ramach akcji „Tysiąc szkół na Tysiąclecie Państwa Polskiego”, w związku z czym wyglądała równie przygnębiająco i bezosobowo jak tysiąc innych szkół w Polsce. Oczywiście grono pedagogiczne starało się ten stan rzeczy zmienić i nadać naszej placówce bardziej osobisty wymiar, zachęcając aktyw uczniowski do brania udziału w dorocznym konkursie na portret Jana Pawła II, odbywający się pod hasłem „Jan Paweł II zawsze pierwszy!”. Powstające rokrocznie w efekcie konkursu prace były ozdobą kolejnych przeszklonych gablot wiszących na korytarzach.
[1217, odpowiedź Janka na zarzut nauczyciela o bezczeszczenie naszego świętego papieża]
Nie wierzę, że mógłby pan cokolwiek zrozumieć z sytuacji osób, które umierają w Afryce na AIDS karmione lokalnymi zabobonami z jednej strony, a globalną religijną dewocją z drugiej. Gdyby papież gwałcił osobiście afrykańskie dzieci, wyrządziłby znacznie mniej szkód, bo nigdy nie zdołałby ich zgwałcić tyle, ile umarło na AIDS.
[1534, odpowiedź Janka na uwagę o produkcji mydła z ludzi w rozmowie z nauczycielem]
Przecież obaj dobrze wiemy, że fabryka doktora Spannera, rzekomo produkująca mydło z ludzkiego tłuszczu, to mit wymyślony przez tę sentymentalną idiotkę Nałkowską, która wierzyła we wszystko, co się jej powiedziało. A jak się nie powiedziało, to sama sobie dopisywała – skontrowałem.
[1659, w szkole nie o wszystkim się mówi]
Nie uczyli też o tym, jak się ma ponoć bohaterska postawa rotmistrza Pileckiego do tego, że wysłał do Bolesława Bieruta prośbę o ułaskawienie, tłumacząc, że od początku śledztwa współpracował ze służbami, i nawet ujawniając miejsce przechowywania tajnego archiwum.
„Doniósł na koleżankę, Marysię Szelągowską, która została następnie skazana na karę śmierci. Dobrze, że nie mam takich kolegów”, podpisano „Marysia”, bo pod postami można się było też podpisywać, choć oczywiście prawie nikt nie podpisywał się własnym nazwiskiem.
[1787, Janek wprowadza Agatkę w zasady trollingu]
Jak mawiał kardynał Richelieu: „Jeżeli dasz mi sześć linijek napisanych przez najbardziej uczciwego człowieka, i tak znajdę w nich przyczynę do powieszenia go”. Zawsze lubiłem tę anegdotę, ale dopiero analizując z Agatką wszystkie te całkiem niewinne komentarze i bezczelnie wulgarne odpowiedzi, zrozumiałem, jak dużo jest w niej prawdy.
[3164]
Myślę, że wystarczy, jeśli uda nam się w choć jednej szkole wprowadzić lekcje z satanizmu, a już następnego dnia trzy czwarte polskich polityków ramię w ramię z Kościołem katolickim będzie błagało o likwidację obowiązkowej katechezy.
W krajach, gdzie serio traktuje się rozdział religii od państwa, jest to argument skuteczny. W Polsce nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz