Nie wiem po co ten tytuł

              

piątek, 11 lipca 2025

Pierre de Médicis, opera Józefa Michała Poniatowskiego (Filharmonia Krakowska, wersja koncertowa)

Poniatowski był stryjecznym wnukiem naszego ostatniego króla, ale pomimo prawdziwie polskich personaliów nie przypuszczamy, że czuł się specjalnie mocno związany z Polską, której wówczas nie było na mapie. Opera o Medyceuszu odniosła sukces w marcu 1860 roku, niedługo po tym jak Wagner zaliczył klapę z Tannhäuserem, ale, niestety, Wagnera wystawiają do dziś, a Poniatowskiego wygrzebują z otchłani zapomnienia, by zaraz odłożyć go tam z powrotem. A szkoda, bo to całkiem przyzwoita muzyka, efektowna, a chwilami efekciarska. Oj, lubimy te bębny, chóry i talerze. Fabuła opiewa Piotra Medyceusza, nieszczęsnego władcę Florencji w czasach, zanim go nie przepędził Savonarola. Jest w tym spektaklu Fra Antonio, prototyp tego typa. Brat Piotra, Julian, kocha Laurę z wzajemnością, ale tę upatrzył sobie również Piotr. W jednej ze scen Piotr wraz Fra Antoniem zaskakują Laurę swoim przyjściem, po czym Piotr wyznaje jej miłość. Ta odpowiada sprytnie:
Nie jestem godna twej miłości.
To jednak nie zadziała. Wzburzony Piotr mówi:
Ty jedna jesteś winna mojego gniewu,
po czym każe jej udać się do klasztoru. Czy Julian zdąży powstrzymać ją przed złożeniem ślubów zakonnych? Ta wątpliwość rozstrzygnie się na końcu. Chodzi nie o byle co, bo wówczas nie było możliwości złamania ślubów zakonnych. Dziś chyba nie byłoby z tym tak dużego problemu, choć trzeba aż zgody papieża, aby była zakonnica mogła wziąć ślub kościelny. (Znakomity opis opery po angielsku: tutaj.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger