piątek, 25 lipca 2025
Kopciuszek, opera Giacomo Rossiniego (wersja sceniczna w Operze Krakowskiej)
Jest to kolejny, ostatni już spektakl z tegorocznego Royal Opera Festival, wystawiony w siedzibie Opery Krakowskiej, chyba pierwszy raz to się zdarzyło. (Żeby operę wystawiać w Operze, dzika myśl.) Nasz festiwal jest chyba odnogą festiwalu Rossiniego organizowanego na Zachodzie, dlatego rzadko zdarzają wykonawcy polscy, a scenografia jest bardzo skromna (jeśli w ogóle jest), bo musi być łatwa w transporcie. Poprawka: są wykonawcy polscy, bo polska była orkiestra, którą przepraszam za to przeoczenie. Uznałem, że był to najlepsze przedstawienie w ramach tegorocznej edycji, a wbrew pochopnemu sądowi - nie był to spektakl dla dzieci. Historia oczywiście jest wersją znanej bajki, ale z wyciętymi wszelkimi wstawkami magicznymi. Po balu książę będzie szukał niezwykłej nieznajomej, ale nie po pantofelku ja pozna, lecz po przewiązce na nadgarstku. W czasach, kiedy opera była pisana, papieżowi nie spodobałoby się, że ktoś tam będzie macał kobiety po stopach. (Dygresja: a jeszcze mniej więcej 20 lat wcześniej Napoleon zrzucił z tronu „ostatniego” papieża.) Podobno Rossini zrzynał sam z siebie, ale jeśli to robił, to dość inteligentnie. Były jakby arie podobne do Factotum lub Callunni, ale nie były to wierne muzyczne cytaty. W wersji Rossiniego mamy maskaradę, sługa przebrany za księcia przygląda się kandydatkom na jego żonę i do sióstr Kopciuszka mówi (być może na stronie): półślepy Amor wystrugał was na swej tokarce. Szlachetny Kopciuszek zakochał się w księciu przebranym za sługę i odrzucił zaloty fałszywego księcia, czym jeszcze bardziej podbił serce prawdziwego. Jeśli chodzi o aparycję, to oczywiście też wolałbym czarnoskórego księcia (Patrick Kabongo), ale bez wahania rzuciłbym go dla Alidora (Dogukan Özkan).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz