piątek, 11 lipca 2025
Jurassic World: Odrodzenie (Jurassic World: Rebirth)
W poprzednim filmie serii, którego nie widziałem, dinozaury podobno opanowały świat. Ale - jak dowiadujemy się w tym filmie - jednak nie cały, bo to stworzonka ciepłolubne, więc żyją głównie w obszarach równikowych, do których zwykłym śmiertelnikom wstęp jest wzbroniony. Bohaterowie filmu nie są oczywiście zwykłymi śmiertelnikami, więc odwiedzą zakazaną wyspę. Wśród nich mamy korpoludka, który opłacił całe przedsięwzięcie mając na uwadze cel biznesowy. Poza tym Scarlett Johansson w roli ochroniarki, która ma znajdować ratunek w sytuacjach zagrożenia, oraz mój faworyt, doktorek od dinozaurów, grany przez Brytyjczyka Jonathana Baileya, który przywodzi mi na myśl popularne swego czasu gify „my body is ready”. Doktorek nosi seksowne okularki, które - uwaga, spojler - nie rozbiją się nigdy, nawet kiedy będzie spadał w przepaść lub biegł przez gęstą puszczę. Poza tym przyplącze się jeszcze rodzinka, która przeżyła atak mozozaura i również znalazła się na wyspie. Pokrzepiła nas ta opowieść, bo niesie złudny przekaz, że każdy dostanie to, na co zasłużył, a dobro nad złem zwycięży (może więc Adam Neumann z serialu WeCrashed naprawdę zasłużył na te dwa miliardy, z którymi wyszedł z katastrofy swojej firmy?). Korpoludki są złe i chciwe, tępi najemnicy są tępi, za to dzieciątka w wersji żeńskiej są w nieśmiertelne w świecie jurajskim. Oczywiście znowu był tyranozaur, który podchodząc do ofiary tuż przed kłapnięciem musi zawsze zaryczeć. Gdyby wszystkie drapieżniki były tak głupie, to by wyginęły w tydzień. Oczywiście fajnie popatrzeć na dinozaury, nawet te głupie, ale na jakiś czas się nimi nasyciłem. Co nie znaczy, że nie wylądują od czasu do czasu na moim talerzu w postaci kawałka kury.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz