wtorek, 19 listopada 2013
Mamo, tato, jestem emesemem
Jestem emesemem, czyli MSM-em, mężczyzną mającym kontakty seksualne z mężczyznami. Termin MSM ma abstrahować od prymitywnego szufladkowania wedle orientacji seksualnej. Czyli można być heteroseksualnym MSM-em? Jak najbardziej. Do takich osób skierowana była akcja „Seks w moim mieście" Stowarzyszenia Lambda wspierana publicznym groszem i propagująca bezpieczny seks wśród MSM-ów. Twórcy zrobili ją na ostro, bez aseptycznego słownictwa medycznego, z użyciem mocnego języka i z odwołaniem do realiów, niebezpiecznie odbiegających od tego, co widzimy na przykład w pielgrzymkach na Jasną Górę. Stąd nawiązania do narkotyków, które często towarzyszą seksowi - nie wierzę, że tylko w wersji MSM. (Swoją drogą, cóż za ciekawa wieloznaczność pojawia się w skrócie MSW.) Podobno taki sposób przekazu dociera lepiej do celu. Ale dzięki Rzeczpospolitej, gazecie takiej, nie dotrze, bo po jedynce tamże stronę „Seksu" zamknięto. Fakt też jest oburzony. Chyba nawet oświecony minister Arłukowicz zainteresował się sprawą. Na stronach Rzeczpospolitej obejrzałem właśnie filmik, w którym niejaki Ferfecki zwraca uwagę, że treści ze strony „Seksu" sugerują jednoznacznie, że geje są wyuzdani, a ponoć aktywiści gejowscy twierdzą, że to stereotyp. Zdecydujcie się - nawołuje. Dwie sprawy: po pierwsze, brak legalizacji związków jednopłciowych oznacza brak szansy na zawieranie długookresowych zobowiązań życiowych. A po drugie: jeśli ktoś ma się wypowiedzieć, niech najpierw w imieniu heteroseksualnej większości wypowiedzą się aktywiści strejtowi, czyli hetero. Jak to u was jest: wyuzdanie czy wierność do grobowej deski? To albo to, tertium no datur. Do posłuchania: [X].
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz