Nie wiem po co ten tytuł

              

poniedziałek, 24 marca 2025

Aida w Operze Krakowskiej

Dzieło zamówił u Verdiego wicekról Egiptu na otwarcie Kanału Sueskiego, ale premiera odbyła się dwa lata po. To jest jedna z tych oper, które można wystawić z rozmachem, dużo chórów, wartka akcja, egzotyczne miejscówki. To po prostu warto zobaczyć, bo trudno spartaczyć Aidę. Spektakl krakowski z pewnością nie jest spartaczony, choć widziałem w jutubach większy splendor w scenie marsza tryumfalnego - jednak opera na żywo robi znacznie większe wrażenie. Parę rzeczy mi się podobało, a jedna mniej. Świetna była scenografia, surowa, ale pomysłowa i majestatyczna. To zresztą już norma od paru lat w produkcjach pod nowym kierownictwem. Pomysł, aby nie doświetlać postaci scenicznych od przodu wydaje się dziwny, ale w scenach tańca ciemne sylwetki na jasnym tle dają efekt niesamowitości. Również kostiumy były udane, nieco udziwnione kreacje w złote prążki na pewno odbiegają od sztampy. Mniej podobały mi się zaczernione twarze wykonawców, jakby chcieli przekazać widzom sygnał: skupcie się na śpiewie i oprawie, nie na grze aktorskiej, która w tych warunkach traci jakikolwiek sens (ok, lekka przesada, pozostaje jeszcze gestykulacja). A śpiew? Jako laik zauważę, że ogólnie było dobrze, Radames brzmiał najmocniej, a zakochane w nim panie, Aida i Amneris, momentami słabiej, ale w wielu innych - imponująco. Opera miała przypomnieć o dawnej świetności Egiptu, co znowu nie tak jasno zostało oddane w libretcie. Egipski wódz kocha kobietę zagraniczną, a poza tym dał się głupio wmanewrować w oskarżenie o zdradę. Znalazłyby się może bardziej bohaterskie motywy w historii Egiptu. Swoją zgubę przypieczętował Radames rzucając w stronę Amneris, córki faraona, te oto dumne słowa:
L'ira umana più non temo,
Temo sol la tua pietà.
(Nie boję się już ludzkiego gniewu,
Boję się tylko twojej litości.)
Tu dodam ostrzeżenie, że ów rozmach, chóry i rydwan zwycięzcy są tylko w pierwszej części. W dwóch kolejnych mamy już typowe operowe farfocle namiętności. Na boku napomknę o motywie z egipskiej mitologii. Izyda wspomniana jest jako matka i żona (sik!) Ozyrysa, a w ikonografii zdarzyło się przedstawienie tej pary jako Izydy-ptaszka siedzącego na fallusie Ozyrysa. Doznałem takiej wizji: mitologia egipska przetrwała do dzisiaj i takie obrazki są omawiane na niby nieobowiązkowych lekcjach religii...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger