niedziela, 13 czerwca 2021
Sala samobójców. Hejter
Tytuł sugeruje nawiązanie do wcześniejszego filmu, znanego mi jedynie z omówienia Mietczyńskiego, który zajmuje się filmami, przy których ranny łoś płakał, jak ryczał z bólu (linku nie ma, bo Mietczyński usunął, hm, ciekawe...). Hejter nie wszedł do repertuaru Mietczyńskiego, więc może nie jest z nim tak źle. Głównym bohaterem jest Tomek, którego właśnie wyrzucili ze studiów, ale chłopak jest ambitny i nie ma zamiaru wracać ze stolicy do swojej wioski, w której chodzi się po gumnie. Tomek chodzi po salonach państwa Krasuckich, być może podkochuje się w ich córce, a z pewnością najważniejsze w ich relacji jest stypendium, które mu fundują po znajomości. Nie wchodząc w szczegóły, Krasuccy podpadają Tomkowi, ten znajduje pracę w czarnym pi-arze i przypadkiem dostaje sprawę kandydata na prezydenta miasta, w którego kampanię angażują się Krasuccy. Jako zdolny manipulator wciąga do współpracy pewnego narodowca z problemami rodzinnymi, i tu jest nawiązanie do pierwszego filmu, bowiem ich kontakty są czysto wirtualne w ramach sieciowej gry. Wiele inwencji włoży Tomek w realizację swojego planu, a przyznam, że nie wiem, czy na pewno osiągnął to, co zamierzał, bo to nigdy nie zostało jasno określone. W zasadzie nie wiem, o co mu szło, a za to mogę jasno powiedzieć, o co chodzi mnie jako widzowi. O to mianowicie, żeby nie spędzać około dwóch godzin w towarzystwie totalnie antypatycznej postaci. Jeśli bohater negatywny trafia się w innych filmach, na przykład brytyjskich, to miewa jakieś cechy neutralizujące, fantazyjny styl lub dar dowcipu. Tomek jest zły tak, jak do szpiku kości są źli negatywni bohaterowie w polskim kinie, którzy nawet herbatę będą parzyć w moralnie odrażający sposób. Jeśli miałem zachwycić się geniuszem Tomka, to nie zdołałem, bo jego posunięcia są na ogół całkiem przewidywalne, a kiedy nie są, to pokazane są pobieżnie, jakby twórcy chcieli powiedzieć: widzu, na tym się nie skupiaj. Są jeszcze te nieszczęsne realia polityczne, których osią jest sprawa emigrantów z krajów muzułmańskich. Dwa są obozy polityczne: odrażający narodowcy i naiwni postępowcy - taki uproszczony obrazek nie jest szczytem wyrafinowania. Żeby nie było samego malkontenctwa: nie mam wrażenia, że to słaby film, ale z całą pewnością nie jest stargetowany na mnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz