Jezus wprawdzie ani słowem nie wspomniał o gejach, ale święty Paweł już tak, choć wymieniał „grzech sodomii” na równi z rozwiązłością lub zniewieściałością, a chrześcijański sprzeciw wobec tych ostatnich nie wydaje mi się zbyt energiczny. Długowłosy facet, który obecnie występuje powszechnie pod brandem Jezusa, zasługiwałby na królestwo Boże w takim samym stopniu, w jakim zasługiwałaby Conchita Wurst. Główny problem bohaterów filmów z cyklu Wyznania to pogodzenie homoseksualizmu z religią. Mam na to bardzo prosty sposób, ale rozumiem, że nie każdy potrafi włożyć religię między bajki, wśród których umieszczamy wiarę w Zeusa, Odyna lub Inannę. Niektóre odłamy chrześcijaństwa nie mają problemu z gejami, choć argumentacja, która pozwala pominąć nieprzyjemne fragmenty Biblii, wydawała mi się zawsze naciągana. Po lekturze wywiadu z wierzącym gejem Gardellem, popularnym szwedzkim pisarzem, zrozumiałem, że swobodna interpretacja Pisma jest możliwa, bo jest ono zlepkiem różnych tradycji i różnych punktów widzenia na osobę Boga. Zatem wybieramy to, co ładne, bo reszta nie jest natchniona. Na froncie potępienia gejów katolicyzm trzyma się dzielnie. Nigdy nie zapomnę głupiej krowie Cherie Blair, żonie Tony'ego, demonstracyjnego przejścia na katolicyzm, bo anglikanizm niby odszedł od prawdziwej nauki Jezusa. Baba zachwycała się żywiołową religijnością ludności afrykańskiej, ale ani słowem nie wspomniała o haniebnym traktowaniu gejów w Afryce. Całe szczęście dla niej, że piekła nie ma. Filmowa trylogia opowiada o mormonach, którzy około dwudziestki posyłani są na misję (płatną przez rodzinę), w ramach której w parach prowadzą działalność misjonarską chodząc po domach i ulicach. Wszystkie trzy filmy są dość długie, ale z uszczerbkiem dla nastroju można by je swobodnie zmieścić w jednym pełnometrażowym, bo akcja nie jest zbyt dynamiczna. W pierwszej części chłopcy Chris i RJ się zapoznają, „obwąchują” i dość długo musimy czekać, aby doszło do zbliżenia, a potem nieuchronnego ujawnienia. W części drugiej nasi bohaterowie są rozdzieleni, Chris ma żonę i dziecko, a RJ „wybrał” homoseksualny styl życia. Spotykają się na pogrzebie znajomego z czasów misyjnych i stare uczucie odżywa, ale... No właśnie, kończy się dość dziwnie, w zasadzie nie wiadomo czym. W części trzeciej jest najdziwniej, bo chłopcy mogliby zacząć wspólne życie, ale na drodze stoi religia, co jednak nie przeszkadza im oddawać się miłości analnej. Trylogia jest dla mormonów dość miła, bo w zbyt pastelowych kolorach maluje tę słynną mormońską tolerancję wobec gejów. Wspominam o tym sarkastycznie, ale kto wie, jakie objawienia będą udziałem Dwunastu „apostołów” stojących na czele Kościoła. Objawienie zezwalające na kapłaństwo Afroamerykanów spłynęło na nich już w 1978 roku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz