niedziela, 13 kwietnia 2025
Brutalny upał (Brutální vedro)
Pierwsza myśl: chcemy tego towaru, czy to grzybki, czy zioło, który zażyli twórcy filmu. W wizji czeskiego mózgu na haju światu grozi zagłada, bo ku Ziemi zmierza kawałek Słońca, choć do prawdopodobnego zderzenia ma dojść dopiero za około 30 lat. Na razie jest lato i trwa tytułowy brutalny upał, więc wyrośnięty, czeski chłopiec w wieku około dwudziestki, nazwijmy go Irzynek (lepsze to niż Cypisek), chodzi cały spocony. Znajomi namówili go, żeby wpadł do nich do Štramberka, ale pociąg nie zatrzymał się na stacji, przez co Irzynek trafił do Pardubic. To wszystko brzmi werystycznie, realistycznie, ale nie, nie, Irzynek jest raczej dobrze znaną z literatury i filmu figurą podróżnika, któremu przydarzają się przypadki (jak Odyseuszowi, Dedalusowi lub szczęśliwemu Michaelowi). Gdybym się postarał, to znalazłbym w tej opowieści syrenę lub nimfę Kalipso, choć przyznam, że z Polifemem miałbym problem. Jasiu, widzę, że podnosisz rączkę. Tak, masz rację, omawianie tego filmu w kontekście arcydzieł to kompletne odjaniepawlenie. Ale to mnie właśnie w tym filmie urzekło: świat się rozpada, trzyma się na ślinę i słowo honoru, pociągi mijają stacje, wątek homo urywa się, zanim w ogóle się zaczął, facjata Irzynka zostaje brutalnie przemeblowana, do tego poświęcamy podejrzanie wiele czasu na ekspozycję nieistotnych postaci. W tym świecie nie ma miejsca na porządny, po bożemu zrobiony film. Więc powstał taki oto na miarę naszych możliwości. Zauważmy przy okazji, że w kontrze do poety Zagajewskiego, okaleczenie świata w Brutalnym upale nie wynika ze zbrodni wojennych i niegodziwości, bowiem jest wpisane w naturę świata zmęczonego swoim istnieniem. Metafizyczny ciarek przebiega mi w dół pleców.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz