Nie wiem po co ten tytuł

              

środa, 9 stycznia 2019

Narodziny gwiazdy czyli A Star Is Born

Jackson Maine grany przez Bradleya Coopera jest już gwiazdą, więc nie do niego odnosi się tytuł. Repertuar Jacksona porównałbym do Bruce'a Springsteena, czyli coś w rodzaju mocnego, gitarowego rocka z leciutką nutą country. Rodzącą się gwiazdę Ally gra Lady Gaga, która przypadkiem poznaje Jacksona, a to niespodziewane spotkanie zamienia się w romans i wspólne występy, po których Ally rozpoczyna samodzielną karierę. Brzmi to jak współczesna wersja bajki o Kopciuszku. Bajka kończy się taktownie w momencie ślubu, więc nic się już dzieci nie dowiedzą, że Książę jest alkoholikiem i ćpunem, co mąci szczęście zakochanej pary. W przypadku Jacksona i Ally nie tylko to, bo jemu kariera się zacina, podczas gdy ona staje się prawdziwą gwiazdą estrady. Można więc podejrzewać go o zazdrość, kiedy w przypływie szczerości na bani mówi jej, że jest nieautentyczna. W ten sposób zahaczamy o bardzo ciekawy dla mnie temat: cóż to jest autentyczny artysta? Po paru chwilach namysłu doszedłem do wniosku, że nie wiem. Czemu Jackson z gitarą ma być bardziej „autentyczny” od Ally, której manager każe ćwiczyć układy choreograficzne i dyktuje, gdzie i z kim występować? Choć sama Lady Gaga wydaje się tworem wykoncypowanym na potrzeby publiczności, to czy mamy prawo powiedzieć, że udaje i jest nieprawdziwa? Przecież jej fani nie są nijak przymuszani do interesowania się nią. To samo można powiedzieć o muzyce disco polo. Nie słucham, nie lubię, ale powiedziałbym, że muzycy grający Pendereckiego są bardziej ustawiani do swej roli, a przez to „sztuczni”. Zdaje się, że podział na artystów „autentycznych” i „nieautentycznych” jest innym sposobem stwierdzenia, że coś lubię, a czegoś nie. Wracając do filmu: zdecydowanie warto zobaczyć to w kinie z dobrym nagłośnieniem, bo na laptopie na pewno nie zrobi takiego wrażenia. Na koniec pozwolę sobie na lekki spojler: przez cały film zastanawiałem się, co ja właściwie paczę. Okazało się, że melodramat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger