Nie wiem po co ten tytuł

              

niedziela, 15 lipca 2018

Naa Ishtam (występuje też pod tytułem Marzi The Power)

Co trzeba mieć w głowie, żeby nie przerwać oglądania czegoś, co chyba jest słabe nawet w kategorii filmów bolliłódzkich? Niewiele, wystarczy pamiętać o radzie Szymborskiej: jeśli nie wiemy jak coś doczytać do końca, a chcemy, to znajdźmy sobie jakiś oryginalny klucz interpretacyjny. W przypadku Naa Ishtam jest dość prosto: to opowieść o tym, jak pięcioletni Jacuś lub Jashu (oryginalne imię w języku telugu) wyobraża sobie świat dorosłych. Uwierzcie mi, nagle wszystko nabiera sensu. Jeśli głównym bohaterem w świecie Jacusia jest samolubny Gani, to ta jego cecha jest od razu zilustrowana paroma scenkami; w jednej z nich Gani po prostu zabiera nowy podkoszulek swojemu kuzynowi, bo takim jest egoistą. Nie bardzo rozumiem, jaki jest zawód Ganiego, ale raczej nie MMA, w czym jest lepszy od Umy w Kill Bill. O ile rozumieliśmy, dlaczego Uma się z kimś kopała, to tutaj nie musimy. Do bójek dochodzi z najbłahszych powodów, bo przecież miło jest popatrzeć, a potem najczęściej jest zgoda i klepanie po plecach. Jeśli chodzi o słynne bolliłódzkie śpiewy i balety - rozczarowanie, są tylko raz. Podpity Gani ratuje z opresji pannę Kavitę tracąc przy tym trochę pieniędzy, więc licząc na nagrodę odwozi ją z Malezji do rodziców w Indiach, którzy chcą ją wydać za odpowiedniego kandydata. Temu ostatniemu niespecjalnie zależy na ślubie, więc nawet pomaga Kavicie uciec z powrotem do Malezji, gdzie ma na nią czekać ukochany Kishor. Ale to Jacuś wykombinował! Bo Gani tymczasem zakochał się w Kavicie i robi co może, żeby nie dopuścić do jej spotkania z Kishorem, co wiąże się z serią przezabawnych sytuacji - przezabawnych z punktu widzenia pięciolatka. A na koniec obaj młodzieńcy będą sobie oddawać Kavitę mówiąc, że ty ją bardziej kochasz, więc będzie szczęśliwsza z tobą. Jacuś wpadł również na pomysł, żeby przy każdym papierosie palonym przez postaci filmu (a palą dużo) pojawiało się ostrzeżenie o szkodliwości palenia. Szkoda, że się sam nie pokazał na początku, żeby z dumą obwieścić, że ten film wymyśliłem ja, Jacuś, i zaplasiam na seans.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger