Po tę książkę sięgnąłem po przeczytaniu bardzo dobrego posłowia Gzyry w Zjadaniu zwierząt Foera. Tytuł jest cytatem wziętym z tamtej książki, który jest z kolei cytatem z księgi pamiątkowej amerykańskiej rzeźni, a podziękowania złożyło dziecko wzruszone tym, że mogło sobie te oczy rozkroić i poznać ich budowę. Zanim przejdę dalej zrobię wyznanie osobiste: nie przepadam za zwierzętami. Mogę pogłaskać kotka lub pieska, ale nie widzę siebie w roli opiekuna zwierzątka w trybie 24/7, a tym bardziej takiego, przy którym zwierzę byłoby szczęśliwe. Używając niefortunnych kategorii mógłbym rzec, że książka Foera to „baza”, a Gzyry - „nadbudowa”, i w takiej kolejności lepiej je czytać. Zjadanie zwierząt pełne jest faktów i opisów, a Świńskie oczy - wyjaśnień, jak to jest możliwe. Językowe kamuflaże, tradycja wspierana religią, wychowanie, wypieranie, brak refleksji (na przykład nad tym, czemu konie czy psy nie są zwierzętami rzeźnymi) - wszystko to sprawia, że „przemysł produktów zwierzęcych” postrzegamy według schematu: po lewej wesołe kurki, świnki i krówki, po prawej smaczne mięsko, mleczko i jajeczka, a między nimi biała, nieprzenikniona kurtyna, za którą się po prostu nie zagląda (pomijam to, że lewa strona obrazka sama w sobie jest już potężnie zafałszowana). Autor na tym nie poprzestaje, bo omawia inne aspekty kontaktów zwierząt ludzkich z pozaludzkimi (jak sam mówi łamiąc tabu językowe). Nawet te hołubione tak zwane zwierzęta towarzyszące jak psy lub koty są sprowadzane do jakichś funkcji i oczekiwań, od spełnienia których zależy ich los. Opisany przez autora przypadek pieska oddanego na wakacje do hotelu dobrze to ilustruje: najdroższa karma nie zastąpi prawdziwej opieki. Piesek zapewne i tak miał szczęście, że nie był z rasy brachycefalicznej, jak mopsy, które mają zwykle problemy z oddychaniem, nie wspominając o innych przypadłościach spowodowanych ostatecznie przez program hodowlany człowieka. Oczywiście postulat „wygaszenia” rasy takich stworzeń brzmi jak najbardziej sensownie, ale - zauważa autor - wyobraźmy sobie to samo w odniesieniu do (przykładowo) grupy zwierząt ludzkich ze skośnymi oczami lub piegami. Ciarki przebiegają po plecach. Znamienny jest przykład żyrafy Marius z kopenhaskiego zoo, która w wieku dwóch lat została zabita w 2014 roku. Był to osobnik zdrowy, ale jego utrzymywanie przy życiu zdaniem dyrekcji zoo nie miało sensu, gdyż jego pula genowa dyskwalifikowała go z reprodukcji z uwagi na zagrożenie chowem wsobnym. „Eliminacji” Mariusa mogli przyglądać się zwiedzający, w tym dzieci pod opieką rodziców. Wiedząc o planowanym zabójstwie, krakowskie zoo zaoferowało przejęcie Mariusa wraz z pokryciem kosztów, ale nie doszło do tego, bo zapewne przeważył argument puli genowej. Przykłady można mnożyć: cyrki, konie pociągowe rozsławione wydarzeniami ze szlaku do Morskiego Oka, hodowanie zwierząt na futra (w czym Polska staje się niechlubnym liderem, bo ewakuują się do nas hodowcy z Holandii, gdzie od 2024 ma być całkowity zakaz), myślistwo, niedźwiedzie hodowane dla żółci cenionej w tradycyjnej chińskiej medycynie. Jeszcze jeden myślowy eksperyment autora: wyobraźmy sobie, że nasze mięso, jaja i mleko pochodzą od stworzeń trzymanych w godnych warunkach, że mają możliwość wychodzenia na obszerny wybieg, że przebywają w stadach, czyli żyją w najlepszych warunkach, jakie możemy im zapewnić. (Foer wspomina o takim podejściu do hodowli.) Czy odbieranie życia takim zwierzętom można nazwać „dobrym”? Może to niestosowne, ale pomyślmy: gdyby nazistowscy Niemcy zapewnili Żydom parę lat życia w szczęściu, a potem ich gazowali, to byłoby lepiej? Maksymalizm etyczny w sprawie zwierząt pozaludzkich to nie jest opcja, więc ich obrońcy muszą poprzestawać na drobnych kroczkach, kiedy na przykład udało się uchwalić prawnie zwiększenie klatek dla kur niosek o parędziesiąt centymetrów kwadratowych. Brzęczy mi w głowie myśl Szymborskiej o obdarzonych wolą życia roślinach - raczej ubogie duchem usprawiedliwienie dla zabijania zwierząt. Wysokie wymagania etyczne wobec artystów to niedawny wynalazek, ale, jak widzimy, poetka nie zawsze robiła użytek z wyobraźni. Podsumowując, nie mam wątpliwości, że siła perswazyjna książki Foera jest większa niż Świńskich oczu, co nie znaczy, że odradzam przeczytanie. Książka Gzyry jest skomponowana z samodzielnych, publikowanych wcześniej tekstów, więc miałem wrażenie, że autor momentami się powtarza. Lepsza byłaby książka napisana „od zera”, ale na razie takiej nie będzie.
[801]
Krowy nie będą gwałcić kobiet, żeby te rodziły dzieci o delikatnych jadalnych ciałach i miały laktację, którą zapakuje się w karton z napisem „prosto od kobiety” i spożytkuje się na rzecz cieląt. Zwierzęta nie są w stanie zachować się tak podle jak ludzie.
[1222, o tym jak konina dostała się do „zwykłego” mięsa, afera z początku 2013 roku]
(...) widmowy towar z Luksemburga pochodzący od francuskiej firmy, która kupiła go od handlarza na Cyprze, który otrzymał go od ubojni w Rumunii za pośrednictwem handlarza z Holandii.
[2382]
Parafrazując: „Nie jest jasne, co papież Franciszek dokładnie ma na myśli, gdy jest w duchowej harmonii z całym stworzeniem”.
Chodzi o słowa papieża Franciszka: „Niebo jest otwarte dla wszystkich stworzeń bożych”, co chyba jest dość mocnym naruszeniem doktryny. Ktoś chyba się przy okazji zagalopował mówiąc o „wegańskim papieżu”.
[2451, o obłudzie sprzeciwu wobec uboju rytualnego]
Tak, jakby cywilizowane i nowoczesne odbieranie życia w standardowych rzeźniach, pokrapianych święconą wodą przez katolickich księży, nie było współczesną formą barbarzyństwa – ze względu na skalę, stosowane metody, obrzydliwy i cyniczny utylitaryzm rzezi i wygodne milczenie większości nad tym przerażającym apogeum przemocy wobec bezbronnych.
[2535]
Mówili: wystarczy, że Marek Raczkowski to skomentował.
Chodzi o tekst Terlikowskiego pod tytułem Zwierzęta, nawet w Wigilię, praw nie mają.
[2613]
Kiedy w Daszynie wmurowywano kamień węgielny pod budowę największej w Polsce rzeźni tak zwanego drobiu (o koszmarnej nazwie Royal Chicken), również dokonano święcenia. Na zdjęciach widać uśmiechnięte twarze duchownych. Jak chwalił okolicznościowy artykuł w lokalnym medium, zakład ma zabijać dziennie 500 tysięcy zwierząt, co daje 27 tysięcy na godzinę. Zamknij oczy i wyobraź sobie pół miliona zwierząt zabitych każdego dnia. A potem wyszepcz: „Zwierzęta są stworzeniami Bożymi. Bóg otacza je swoją opatrznościową troską. Przez samo swoje istnienie błogosławią Go i oddają Mu chwałę. Także ludzie są zobowiązani do życzliwości wobec nich” [Katechizm Kościoła Katolickiego, 2416 - G.].
[3634, o podejściu dyrekcji TPN do koni męczonych na trasie do Morskiego Oka]
Mogłyby to być choćby meleksy, których zastosowanie dla Tatrzańskiego Parku Narodowego wydaje się w tej chwili przedsięwzięciem logistycznym i problemem technicznym na miarę wyprawy na Marsa.
[4441, zwierzę pozaludzkie współautorem publikacji? - czemu nie]
Jack Hetherington dodał [kota Chestera] jako autora swojego artykułu w czasopiśmie naukowym „Physical Review”. Zrobił to, ponieważ nie chciało mu się zamieniać w tekście wszystkich „my” i „nasze” na pierwszą osobę liczby pojedynczej.
[801]
Krowy nie będą gwałcić kobiet, żeby te rodziły dzieci o delikatnych jadalnych ciałach i miały laktację, którą zapakuje się w karton z napisem „prosto od kobiety” i spożytkuje się na rzecz cieląt. Zwierzęta nie są w stanie zachować się tak podle jak ludzie.
[1222, o tym jak konina dostała się do „zwykłego” mięsa, afera z początku 2013 roku]
(...) widmowy towar z Luksemburga pochodzący od francuskiej firmy, która kupiła go od handlarza na Cyprze, który otrzymał go od ubojni w Rumunii za pośrednictwem handlarza z Holandii.
[2382]
Parafrazując: „Nie jest jasne, co papież Franciszek dokładnie ma na myśli, gdy jest w duchowej harmonii z całym stworzeniem”.
Chodzi o słowa papieża Franciszka: „Niebo jest otwarte dla wszystkich stworzeń bożych”, co chyba jest dość mocnym naruszeniem doktryny. Ktoś chyba się przy okazji zagalopował mówiąc o „wegańskim papieżu”.
[2451, o obłudzie sprzeciwu wobec uboju rytualnego]
Tak, jakby cywilizowane i nowoczesne odbieranie życia w standardowych rzeźniach, pokrapianych święconą wodą przez katolickich księży, nie było współczesną formą barbarzyństwa – ze względu na skalę, stosowane metody, obrzydliwy i cyniczny utylitaryzm rzezi i wygodne milczenie większości nad tym przerażającym apogeum przemocy wobec bezbronnych.
[2535]
Mówili: wystarczy, że Marek Raczkowski to skomentował.
Chodzi o tekst Terlikowskiego pod tytułem Zwierzęta, nawet w Wigilię, praw nie mają.
[2613]
Kiedy w Daszynie wmurowywano kamień węgielny pod budowę największej w Polsce rzeźni tak zwanego drobiu (o koszmarnej nazwie Royal Chicken), również dokonano święcenia. Na zdjęciach widać uśmiechnięte twarze duchownych. Jak chwalił okolicznościowy artykuł w lokalnym medium, zakład ma zabijać dziennie 500 tysięcy zwierząt, co daje 27 tysięcy na godzinę. Zamknij oczy i wyobraź sobie pół miliona zwierząt zabitych każdego dnia. A potem wyszepcz: „Zwierzęta są stworzeniami Bożymi. Bóg otacza je swoją opatrznościową troską. Przez samo swoje istnienie błogosławią Go i oddają Mu chwałę. Także ludzie są zobowiązani do życzliwości wobec nich” [Katechizm Kościoła Katolickiego, 2416 - G.].
[3634, o podejściu dyrekcji TPN do koni męczonych na trasie do Morskiego Oka]
Mogłyby to być choćby meleksy, których zastosowanie dla Tatrzańskiego Parku Narodowego wydaje się w tej chwili przedsięwzięciem logistycznym i problemem technicznym na miarę wyprawy na Marsa.
[4441, zwierzę pozaludzkie współautorem publikacji? - czemu nie]
Jack Hetherington dodał [kota Chestera] jako autora swojego artykułu w czasopiśmie naukowym „Physical Review”. Zrobił to, ponieważ nie chciało mu się zamieniać w tekście wszystkich „my” i „nasze” na pierwszą osobę liczby pojedynczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz