sobota, 14 lipca 2012
Eden's Curve
Peter Douglas, dorodny siedemnastolatek, zaczyna naukę w college'u. Są późne lata sześćdziesiąte lub wczesne siedemdziesiąte, młodzieńcy w college'u, sami z bogatych domów, używają życia po wyrwaniu się ze swoich WASP-owatych domów rodzinnych. Tym razem znowu mamy trójkąt, bowiem Petera przygarnęła do swoich łon heteroseksualna para, najwyraźniej swoją heteroseksualnością nieco znudzona. Wszystko w oparach trawki i alkoholu. Peter miał być rodzajem seksualnej zabawki, ale wyszedł nieco z roli, co wiązało się z komplikacjami życiowymi. Zakończenie filmu jest par excellence melodramatyczne, o co pretensji nie mam, ale o to, że było przewidywalnie i nudno. Wbrew intencjom twórców rozbawiła mnie postać wykładowcy Iana, który wyglądem i stylem życia manifestuje sympatię z ruchem hippisów, ale jego wykłady przypominają jako żywo Bladaczkę. Dlaczego w poezji Rilkego nieśmiertelne piękno mieszka?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz