Nie wiem po co ten tytuł

              

sobota, 14 czerwca 2025

Pierwsza zmarszczka (Opera Krakowska)

W omówieniach pisze się o „zapomnianym” dziele Teodora Leszetyckiego. Można przypuszczać, że słusznie zostało zapomniane i może nie warto do niego wracać tym bardziej, że to opera komiczna. Niedawno słyszałem kogoś argumentującego, że komedie Szekspira zestarzały się gorzej niż jego tragedie. Jeśli opera Leszetyckiego nas rozbawi, to tylko przez współczesne wtręty, na przykład wtedy, gdy rozmowa ze służącą przechodzi płynnie w stosunek seksualny. Wątpię, że ktoś szczerze ubawi się głupiutką intrygą, w której służąca pomaga swojej pani znaleźć kandydata na męża. Dylematy są poważne, bo czy wypada wyjść za wicehrabię odrzucając generała? Są momenty niezłe muzycznie, kiedy przyszła mężatka waha się, komu oddać rękę, po czym uświadamia sobie i nam, że szczęście polega na byciu kochaną. To nic, że przy okazji wspięliśmy się na wyżyny banału. Do samej inscenizacji zastrzeżeń nie mam, scenografia jest niby uboga, ale wspomagana dobrymi multimediami, są baleciki damsko-męskie, a układ choreograficzny z wachlarzami z piór udał się znakomicie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger