Tommy upatrzył sobie faceta, chodził za nim, zbierał się dwa tygodnie na odwagę, aby zagadać, i udało się mu się zaciągnąć Daniela do łóżka. Ale tym razem chodzi mu o coś więcej, bo się w Danielu zakochał, dla niego to nowość. Daniel też ma problem z Tommym, bo już niedługo żeni się z niczego niepodejrzewającą Jen. Ale problem Daniela jest nawet poważniejszy, bo polega na wyparciu homoseksualności w imię idealnego modelu życia, w którym żona rodzi dzieci, mąż utrzymuje rodzinę, a poza tym chodzi na golfa i pali cygara po udanej grze. Co za problem, niech się żeni, ma te dzieci, a do Tommy'ego chodziłby sobie w ramach relaksu, jak w tej pieśni: On ją nieraz zabierał na łódki, a ona jego leczyła smutki. Tommy'emu to jednak nie odpowiada. Daniel w końcu zdaje sobie sprawę z tego, że Tommy jest miłością jego życia, kiedy żona zaszła w ciążę i niezręcznie jakoś ją zostawiać. No i ją zostawi, albo i nie, bo więcej nie zdradzę. Chociaż nie jest to zły film, to na pewno nie należy do tych, które się długo pamięta. Homoseksualiści wszystkich krajów, nie żeńcie się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz